Szamil Tarpiszczew wyśmiał raport o korupcji w tenisie. "Pokażcie mi dowody"

WP SportoweFakty
WP SportoweFakty

Szamil Tarpiszczew z ironią zareagował na sprawę korupcji w męskim tenisie. Zdaniem prezesa Rosyjskiej Federacji Tenisa, raport BBC i BuzzFeed to tylko czysta spekulacja i dopóki nie znajdą się dowody, nie należy przykładać do niego większej wagi.

Raport o korupcji w tenisie zepchnął w cień nawet zmagania tenisistów w wielkoszlemowym Australian Open. Dziennikarze BBC i portalu BuzzFeed dotarli do materiałów, z których wynika, że męski tenis przesiąknięty jest korupcją. O ustawianie spotkań podejrzani są tenisiści plasujący się w czołowej "50" rankingu ATP.

Tymczasem Szamil Tarpiszczew, człowiek, od którego w rosyjskim tenisie wszystko się zaczyna i na którym wszystko się kończy, do całej sprawy podchodzi z dużym dystansem. Można nawet odnieść wrażenie, że ją lekceważy.

- To tylko oskarżenia. Są zarzuty, ale nie ma dowodów. Jeżeli istnieją dowody, pokażcie mi je. Bo na razie to tylko puste słowa - mówił Tarpiszczew w rozmowie z agencją TASS.

Tarpiszczew z zawodowym tenisem związany jest od wielu dekad. 67-letni moskwianin, były tenisista, od 1974 roku z niewielkimi przerwami pełni funkcję kapitana reprezentacji Rosji (wcześniej ZSRR) w Pucharze Davisa, a przez wiele lat był również sternikiem kadry Sbornej w Pucharze Federacji. Działa w Rosyjskim i w Międzynarodowym Komitecie Olimpijskim, a że był bliskim przyjacielem byłego prezydenta Federacji Rosyjskiej Borysa Jelcyna, prywatnie wielkiego kibica tenisa, od 1992 roku po dziś dzień sprawuje urząd doradcy prezydenta Federacji Rosyjskiej ds. Kultury Fizycznej i Sportu.

Będący również prezesem Rosyjskiej Federacji Tenisa Tarpiszczew odniósł się także do słów Novaka Djokovicia, który wyjawił, że w 2007 roku przed rozpoczęciem turnieju w Sankt Petersburgu otrzymał ofertę w wysokości 200 tys. dolarów za przegranie meczu. Serb odmówił i ostatecznie nie wziął udziału w tej imprezie.

- Cała historia zniknęła tak szybko, jak się pojawiła, a teraz nagle powróciła - dziwił się Rosjanin.

- Rodzi się pytanie, z jakiej przyczyny ten raport został opublikowany i kto na tym zyska. Jestem pewien, że to rodzaj typowej dla korporacji reklamy, która z jakiegoś powodu dotyka nasz wszystkich, i własnie z tego powodu nie należy na niego w żaden sposób reagować - dodał Tarpiszczew.

Źródło artykułu: