ATP Houston: Dramat Jacka Socka, Juan Monaco z tytułem po trzech latach

Jack Sock nie obronił tytułu w turnieju ATP w Houston. W finale zmagający się z kłopotami zdrowotnymi Amerykanin przegrał w trzech setach z Juanem Monaco. Dla Argentyńczyka to pierwsze mistrzowskie trofeum od maja 2013 roku.

Marcin Motyka
Marcin Motyka

Mimo że turniej w Houston należy do imprez najniższej rangi w rozgrywkach ATP World Tour (250), niedzielny finał miał niebagatelne znacznie dla Jacka Socka i Juana Monaco. Amerykanin walczył o to, by powtórzyć wyczyn swojego idola Andy'ego Roddicka i wygrać tę imprezę dwa razy z rzędu. Z kolei Argentyńczyk, który w lutym wrócił na kort po półrocznej przerwie spowodowanej kontuzją nadgarstka, w przypadku triumfu wróciłby do grona 100 najlepszych tenisistów globu.

Pierwszy set niedzielnego pojedynku przebiegał pod dyktando Socka. Broniący tytułu Amerykanin wyszedł na prowadzenie 2:0. Wprawdzie w trzecim gemie stracił podanie, ale natychmiast znów objął prowadzenie z przewagą breaka, którego już nie oddał do końca partii.

W drugiej odsłonie prym wiódł Monaco. Argentyńczyk w czwartym gemie wywalczył przełamanie, w szóstym nie wykorzystał dwóch szans, by powiększyć przewagę, ale to nie wybiło go z rytmu. Tenisista z Tandil pewnie spisywał się przy własnym podanie i wygrał tego seta 6:3.

Obaj byli ogromnie zdeterminowany, by zdobyć tytuł, ale walczyli nie tylko z rywalem, lecz też z problemami zdrowotnymi. I jeden, i drugi w trakcie gry prosili o wizytę fizjoterapeuty. Z o wiele większymi kłopotami zmagał się jednak Sock, który w decydującym secie słaniał się na nogach.

Gdy w trzeciej partii Monaco objął prowadzenie 4:1 z dwoma przełamaniami, a Sock ledwo poruszał się po korcie, wydawało się, że mecz został rozstrzygnięty. Ale Amerykanin zdołał odkryć w sobie pokłady sił i ruszył w pogoń. Na tyle skuteczną, że zdobył cztery gemy z rzędu, wychodząc na 5:4.

Lecz Monaco zdołał wyrównać na 5:5, a w 11. gemie miał miejsce dramat Socka. Przy piłce na przełamanie dopadł go kurcz. Mimo usilnych prób, Amerykanin nie był w stanie zaserwować. W akcie desperacji wprowadził piłkę do gry od dołu, lecz nie trafił w pole serwisowe. A jako że był to jego drugi serwis, popełnił podwójny błąd i został przełamany.

Ostatni gem był formalnością. Sock grał na zasadzie "jednego strzału". Takiej sytuacji Monaco nie mógł zmarnować i zakończył mecz jako zwycięzca.

Dla Monaco to dziewiąty tytuł w głównym cyklu w karierze, ale pierwszy od maja 2013 roku, gdy okazał się najlepszy w Duesseldorfie. W Houston Argentyńczyk zwyciężył po raz drugi. Poprzednio przed czterema laty, kiedy w finale pokonał Johna Isnera.

- To wspaniałe uczucie. Jestem niesamowicie szczęśliwy, że zdobyłem tytuł tak szybko po powrocie do rozgrywek. Houston to wspaniały turniej. Czułem się tu świetnie. Mam nadzieję, że wrócę tu za rok - mówił popularny Pico, który w poniedziałek powróci do Top 100 rankingu ATP.

Sock natomiast poniósł trzecią finałową porażkę. Zeszłoroczna wygrana w Houston pozostaje jedynym singlowym trofeum, jakie Amerykanin zdobył w głównym cyklu.

US Men's Clay Court Championship, Houston (USA)
ATP World Tour 250, kort ziemny, pula nagród 515 tys. dolarów
niedziela, 10 kwietnia

finał gry pojedynczej:

Juan Monaco (Argentyna) - Jack Sock (USA, 4) 3:6, 6:3, 7:5

Zobacz wideo: Tałant Dujszebajew: mamy szanse, by spełnić marzenia
Źródło: TVP S.A.
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×