- Już od początku było widać, że Kei wyszedł na kort z odpowiednio przygotowanym planem. Uderzał piłki z obu stron wzdłuż linii, po krosie i był bardzo agresywny na returnie. To był bardzo szybki set. Później cierpliwie wyczekiwałem swoich szans, a kiedy takie się nadarzyły, to byłem w stanie je wykorzystać - powiedział Novak Djoković.
W premierowej partii numer jeden światowego tenisa przegrał wyraźnie 2:6. Pierwsze przełamanie zdobył dopiero w 10. gemie drugiego seta, a następnie wyszedł na 4:1 w decydującej odsłonie. Gdyby wówczas Serb wykorzystał jednego z dwóch break pointów, to byłoby po meczu. A tak Kei Nishikori odrobił stratę i dopiero w tie breaku triumfował "Nole".
- Wygrałem w sumie 112 piłek, natomiast on 111. Zadecydował więc jeden punkt. Nasz mecz jest doskonałym przykładem tego, jak pojedyncze zagrania w ważnych momentach mogą wpłynąć na wynik spotkania. Raz może dopisać ci szczęście, a raz nie. Jedyne, co można wówczas zrobić, to wierzyć we własne umiejętności, skoncentrować się wyłącznie na sobie oraz na rzeczach, które robi się najlepiej - dodał utytułowany Serb, który pokonał Japończyka 2:6, 6:4, 7:6(5).
W niedzielę Djoković powalczy o piąty triumf w międzynarodowych mistrzostwach Włoch. Wcześniej Serb był najlepszy na kortach Foro Italico w 2008, 2011, 2014 oraz 2015 roku. Jego przeciwnikiem w meczu o tytuł będzie oznaczony trzecim numerem Andy Murray, który w Rzymie po raz pierwszy dotarł do finału. 11-krotny mistrz wielkoszlemowy prowadzi w ich bezpośredniej rywalizacji 23-9. W 2016 roku "Nole" pokonał Brytyjczyka w finale Australian Open oraz w pojedynku o mistrzowskie trofeum w zeszłotygodniowej imprezie w Madrycie.
ZOBACZ WIDEO Andżelika Kerber: To najlepszy rok w mojej karierze (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Dzisiaj będzie trudno, ale wierzę i trzymam kciuki za Novaka:)