4 czerwca Garbine Muguruza wygrała wielkoszlemowego Rolanda Garrosa, pokonując w finale Serenę Williams. Już 10 dni później Hiszpanka stanęła na starcie turnieju na Majorce, zmieniając nawierzchnie ziemną na trawiastą.
Garbine Muguruza insists she isn't expecting any miracles at sw19 after winning the French Open pic.twitter.com/shcKHPKlJM
— Jo Johnston (@Jo_C_Jo) 25 czerwca 2016
- Z pewnością nie jest to łatwe - powiedziała Muguruza. - Wydaje mi się, że jest to najbardziej wymagająca zmiana nawierzchni w sezonie. Późno zakończyłam paryski turniej, następnie musiałam udać się na Majorkę. Nie miałam czasu, aby skoncentrować się na kolejnym turnieju. Nie miałam za sobą również wystarczająco dużo treningów. Teraz jest inaczej, ciężko ćwiczę przed imprezą wielkoszlemową. Godziny, które poświęciłam na treningi na trawie, bardzo mi pomogły.
Wiceliderka rankingu zdaje sobie sprawę, że znów będzie musiała się sporo napracować, aby odnosić kolejne sukcesy, a po zwycięstwie w Rolandzie Garrosie nie dozna objawienia.
- Nie czuję różnicy, ponieważ zdaje sobie sprawę, że przez triumf w Paryżu nie doświadczę jakiegoś cudu i nie zacznę nagle wygrywać każdego spotkania. Doświadczyłam już momentów, gdy po serii zwycięstw nastąpił kryzys. Nie biorę nic za pewnik. Zaczynam od samego początku jak każdy inny.
Muguruza stara się oglądać mecze swojej reprezentacji na Euro 2016. - Jeśli nie śledzisz rozgrywek piłki nożnej w Hiszpanii, jest ciężko. Nie możesz nawiązać rozmowy. Każdy cię pyta, czy widziałaś bramkę? Gdy nie obejrzałaś, nie możesz odpowiedzieć. Lubię jednak się temu przyglądać - dodała Hiszpanka, która w I rundzie Wimbledonu spotka się z Camilą Giorgi.
ZOBACZ WIDEO #dziejesienaeuro. Kołodziejczyk po meczu Polaków. "To były modlitwy do Matki Boskiej Fabiańskiej"