Kilka godzin przed rozpoczęciem pojedynku Keia Nishikoriego z Marinem Ciliciem wszystko było już jasne. Japończyk zagra w sobotnim półfinale z Novakiem Djokoviciem a Chorwat nie wyjdzie z Grupy A tegorocznej edycji Finałów ATP World Tour. Dla podopiecznego Jonasa Björkmana spotkanie z Azjatą miało jednak spore znaczenie, ponieważ nigdy nie wygrał ani jednego meczu w imprezie wieńczącej sezon.
Nishikori już w trzecim gemie wypracował sobie break pointa po prostym błędzie Cilicia. Japończyk od razu wykorzystał nadarzającą się okazję i wymanewrował Chorwata, zmuszając go do błędu z bekhendu. Azjata błyskawicznie objął prowadzenie 3:1 i 30-0 przy podaniu rywala, imponując przede wszystkim pomysłową grą i regularnością. Podopieczny Jonasa Bjoerkmana uchronił się jednak przed wpadnięciem w jeszcze większe tarapaty i rozstrzygnął po swojej myśli cztery kolejne piłki - dwa punkty zdobył asami.
Cilić starał się trzymać blisko Nishikoriego, ale ten stawiał bardzo trudne warunki. Przy stanie 5:3 na swoją korzyść i serwisie Chorwata Japończyk popisał się instynktownym, wyraźnie niekontrolowanym odegraniem na samą linię. Sędzia wywołał rezultat 40-0 i trzy setbole dla Azjaty. Po 40 minutach pierwsza partia dobiegła końca.
Drugi set ani trochę nie przypominał pierwszego. Nishikori popełnił dwa proste błędy z rzędu i już w trzecim gemie został przełamany. Azjata miał wyraźne kłopoty ze znalezieniem własnego rytmu gry - przy stanie 1:3 na swoją niekorzyść mylił się z prostych pozycji, posyłając piłki w połowę siatki. Cilić przełamał jego serwis do 0 i objął prowadzenie najpierw 4:1, a chwilę później aż 5:1. Japończyk przebudził się w końcówce i zagrał kilka świetnych punktów, ale odrobienie podwójnego przełamania okazało się za trudne. Chorwat świetnie podawał i doprowadził do trzeciego seta. Statystyki idealnie odzwierciedliły przebieg odsłony - Nishikori trzy winnery i 12 błędów, natomiast jego rywal 12 piłek wygrywających i sześć pomyłek.
ZOBACZ WIDEO Człowiek instytucja. Jubileusz Janusza Czerwińskiego (źródło: TVP SA)
{"id":"","title":""}
Trzecia partia przebiegała po myśli serwujących tylko do stanu 2:2. W piątym gemie Cilić popisał się wygrywającym returnem po linii i przełamał Nishikoriego. Chorwat konsekwentnie powiększał przewagę i objął prowadzenie 5:3. Mierzący 198 centymetrów tenisista nie musiał czekać, aby zamknąć spotkanie własnym podaniem, ponieważ już w gemie rywala wypracował sobie trzy setbole z rzędu. Błąd Azjaty i uniesione w górę ręce triumfatora US Open 2014 - tak zakończył się ostatni pojedynek grupowy Finałów ATP World Tour.
Gem, set i mecz. pic.twitter.com/3QPjntVXKq
— Karolina Konstańczak (@KaroKonstanczak) 18 listopada 2016
- Nareszcie mi się udało - powiedział Cilić. - Zagrałem całkiem dobrze. Niestety nie poszło mi we wcześniejszych pojedynkach. Andy rozegrał niesamowite spotkanie w pierwszym dniu. Stan również pokazał się z bardzo dobrej strony w trzecim. Wyjście na kort po dwóch porażkach nigdy nie jest łatwe. Trudno tak naprawdę znaleźć dodatkową motywację. Mnie się to udało.
Nishikori po raz drugi w karierze awansował do półfinału turnieju wieńczącego sezon. Trener Japończyka, Michael Chang, siedmiokrotnie wystąpił w tych zmaganiach. W 1995 roku przegrał w finale z Borisem Beckerem.
Cilić na osłodę odniósł pierwsze zwycięstwo w Finałach ATP World Tour. Rosły tenisista jest również czwartym Chorwatem, po Goranie Ivaniseviciu, Zelijko Franuloviciu i Ivanie Ljubiciciu, który zaprezentował się w imprezie wieńczącej sezon.
Finały ATP World Tour, Londyn (Wielka Brytania)
Tour Championships, kort twardy w hali, pula nagród 7,5 mln dolarów
piątek, 18 listopada
Grupa A (John McEnroe)
Marin Cilić (Chorwacja, 7) - Kei Nishikori (Japonia, 5) 3:6, 6:2, 6:3