Nick Kyrgios pozostaje bez trenera od lipca zeszłego roku, gdy zakończył kilkuletnią współpracą z Toddem Larkhamem, pod wodzą którego z nieznanego tenisisty stał się jedną z bardziej rozpoznawalnych cyklu ATP World Tour. W ostatnich miesiącach Australijczyk korzystał z porad Lleytona Hewitta.
U progu sezonu 2017 Kyrgios ciągle nie ma stałego oficjalnego szkoleniowca. Ale to może się zmienić. Jak informują media na antypodach, współpracy z 21-latkiem z Canberry mógłby się podjąć były numer jeden australijskiego tenisa, Mark Philippoussis.
- Nick musi być świadomy, że kiedy będzie miał trenera, będzie musiał go słuchać. Będzie musiał spędzać z nim wiele czasu, pracować z nim i darzyć go szacunkiem - mówił Philippoussis, niegdyś ósmy tenisista rankingu ATP, zwycięzca 11 turniejów głównego cyklu, dwukrotny triumfator Pucharu Davisa i finalista wielkoszlemowych US Open 1998 i Wimbledonu 2003.
Sam Kyrgios nie mówi "nie" ewentualnej współpracy ze starszym rodakiem. - Mamy wiele wspólnego. Gramy w podobny sposób, mieliśmy wiele wzlotów i upadków. To świetny facet. Gdy się spotykamy, zawsze jest dla mnie miły. Myślę, że mógłby mnie wiele nauczyć, ale potrzebuję czasu na zastanowienie się.
ZOBACZ WIDEO Kamil Stoch: Myślałem, że znowu będę czwarty (Źródło: TVP S.A.)
{"id":"","title":""}
Tymczasem Bernard Tomic ocenił, że jego kolega z reprezentacji nie potrzebuje stałego trenera. - Nick bez trenera jest 13. w rankingu, to znaczy, że wykonuje świetną robotę.
Zmagania w sezonie 2017 Kyrgios rozpocznie w startującym 1 stycznia Pucharze Hopmana. Następnie wystąpi w wielkoszlemowym Australian Open (16-29 stycznia).