W 2016 roku Timea Bacsinszky osiągnęła półfinał w Miami, zdobyła tytuł w Rabacie oraz dotarła do ćwierćfinałów w Rzymie i Rolanda Garrosa. Igrzyska olimpijskie w Rio de Janeiro były dla niej słodko-gorzkie. W singlu odpadła w I rundzie przegrywając 7:6(4), 4:6, 6:7(7) z Chinką Shuai Zhang. W meczu tym zmarnowała trzy piłki meczowe. W deblu Bacsinszky i Hingis zdobyły srebrne medale. W półfinale z Czeszkami Andreą Hlavackovą i Lucie Hradecką Szwajcarki wróciły z 5:7, 0:3 i obroniły dwa meczbole. W finale uległy 4:6, 4:6 Rosjankom Jelenie Wiesninie i Jekaterinie Makarowej.
- To były niesamowite emocje, jak w bajce. Martina i ja zagrałyśmy razem, to była krótka współpraca. Ceremonia wręczenia medali była wyjątkowa. Kiedy weszłam na podium zaczęły mi lecieć łzy z oczu. Wtedy Martina powiedziała, żebym przestała płakać, bo i ona zacznie, a nie chce tego. Ostatecznie obie szlochałyśmy i śmiałyśmy się. To nas połączyło na zawsze - powiedziała Bacsinszky.
Szwajcarka jest dumna z tego, co osiągnęła w sezonie 2016. - Szkoda, że pod koniec 2015 roku doznałam kontuzji. Miałam ponad dwa miesiące opóźnienia w przygotowaniach i musiałam to nadrobić. Trenowałam bardzo dużo, aby ponownie odnaleźć rytm. Udało mi się to zrobić. Na koniec ubiegłego roku byłam na 12., a teraz jestem na 15. miejscu. Mimo to wiele osób uważa, że nie miałam dobrego sezonu - stwierdziła 27-latka z Belmont-sur-Lausanne.
- Szwajcaria została rozpuszczona przez ogromne sukcesy tenisowe. To co mnie udało się osiągnąć, Roger, Stan i Martina wykonywali wielokrotnie. Nie chcę być źle zrozumiana, bo ich wyniki są dla mnie motywacją, ale nie lubię być z nimi porównywana. Tak jak powiedziałam, jestem bardzo zadowolona z 2016 roku. Grałam w wielkoszlemowym ćwierćfinale oraz w półfinale drugiego co do rangi turnieju, zdobyłam mój pierwszy tytuł na korcie ziemnym i do tego doszedł srebrny medal olimpijski. Chciałabym mieć taki sezon zawsze - kontynuowała Bacsinszky.
ZOBACZ WIDEO Ewa Brodnicka: to, co przeżyłam, było dla mnie dramatem
- Jakie są jej cele na sezon 2017? - Chcę, aby zawsze było lepiej niż w poprzednim roku. W maju znalazłam się na najwyższym w karierze dziewiątym miejscu w rankingu, więc dołożę wszelkich starań, aby być ósma. Muszę jednak być cierpliwa. Jest takie włoskie przysłowie: Chi va piano va sano e lontano [dobre rzeczy przychodzą do tych, którzy czekają - przyp. red.]. Mogę ten proces porównać do budowy domu. Najpierw potrzebne są solidne fundamenty, zanim będą mogły powstawać kolejne piętra - powiedziała Szwajcarka.
Bacsinszky najlepszy wielkoszlemowy start zanotowała w Rolandzie Garrosie 2015 (półfinał). W ubiegłym roku doszła również do ćwierćfinału Wimbledonu. W głównym cyklu w swoim dorobku ma osiem tytułów, po cztery w singlu i deblu. Rok 2017 Szwajcarka rozpocznie w Shenzhen, gdzie wystąpią również Agnieszka Radwańska, Simona Halep i Johanna Konta. Następnie przed Australian Open zagra jeszcze w Sydney.
Już serio, uważam tą 15'ą lokatę za dobry próg do odbicia się wyżej. Mniej startów od Timei w se Czytaj całość