Przed rozpoczęciem Australian Open Agnieszka Radwańska była typowana do walki co najmniej o półfinał turnieju. Wydawało się, że lepsza okazja do osiągnięcia życiowego sukcesu na Antypodach już się nie powtórzy - brak Marii Szarapowej, Wiktorii Azarenki czy gorsza forma Sereny Williams wskazywały, że może być dobrze.
Niestety, Radwańska zaliczyła jeden z najgorszych występów na kortach AO w swojej karierze. W czwartek niespodziewanie przegrała z 79. w rankingu Chorwatką Mirjaną Lucić-Baroni 3:6, 2:6 i pożegnała się z turniejem już w drugiej rundzie.
Niepowodzenie "Isi" jest o tyle zaskakujące, że w Melbourne od wielu lat prezentowała się dobrze, bądź bardzo dobrze. Dwa razy dotarła tam do półfinału (choćby w ostatnim roku), w ostatnich latach regularnie meldowała się co najmniej w ćwierćfinale. Zatrzymywała się na nim czterokrotnie - w 2008 roku oraz w latach 2011-13.
Ostatni raz tak słaby wynik Radwańska w Australii zanotowała w 2009 roku. Wtedy odpadła z turnieju Wielkiego Szlema już w pierwszej rundzie po porażce z Kateriną Bondarenko.
ZOBACZ WIDEO Natalia Partyka: nie myślę o końcu kariery, mogę grać nawet przez 10 lat
Profesora jest nazbyt przewidywalna , latwa do rozgryzienia, co widac. Ni Czytaj całość