Jerzy Janowicz i Grigor Dimitrow znają się jeszcze z czasów juniorskich, w których rywalizowali ze sobą w najbardziej prestiżowych turniejach. Czwartkowy mecz był ich trzecią oficjalną konfrontacją w głównym cyklu. Bułgar wygrał po raz drugi.
- To nie był łatwy mecz. Z takim rywalem jak Janowicz gra się trudno, zwłaszcza w pierwszym meczu w turnieju. Wiedziałem, czego się po nim oczekiwać, ale nie spodziewałem się, że będzie aż tak potężnie serwował. Miałem słaby początek. W gemie, w którym zostałem przełamany, popełniłem dwa podwójne i dwa niewymuszone błędy. Ale wygrałem i pozostałem w turnieju, dlatego jestem bardzo zadowolony - mówił na konferencji prasowej 25-latek z Chaskowa.
Dimitrow chwalił postawę Janowicza. - Przez cały mecz grał dobrze. Być może pomogła mu znajomość kortu. On już zagrał jeden mecz w tym turnieju, wiedział, jak odbija się piłka. Kiedy jesteś tenisistą z najwyższego poziomu, wystarczy ci jeden mecz, by właściwie "poczuć" kort - ocenił.
W trakcie meczu Dimitrow mógł liczyć na wsparcie widowni. Miejscowa publiczność zachowywała się jednak niezgodnie z tenisową etykietą, krzycząc w trakcie wymian oraz gwiżdżąc i budząc na Janowicza.
- To zwycięstwo dla wszystkich bułgarskich kibiców. Cieszyłem się, że gram w swoim kraju. Aż cały drżałem z emocji. Byłem pod presją, ale wygrałem i jest to jeden z najważniejszych triumfów w mojej karierze.
Zapytany o niedzielny finał, odpowiedział: - Kocham grać w niedziele, ale najpierw jest piątek, kiedy mam mecz z Troickim. Nie pamiętam łatwego meczu przeciw niemu i spodziewam, że ten nadchodzący też taki nie będzie - powiedział Bułgar, który z Viktorem Troickim ma bilans 2-2.
ZOBACZ WIDEO Mama Roberta Lewandowskiego: Liczę na finał mistrzostw świata z udziałem Polski i Roberta
Cieszy mnie jednak, że w artykułach to zauważono, a wręcz broni się os Czytaj całość