Kristina Mladenović: Po przerwie medycznej Timea Bacsinszky biegała jak kangur

PAP/EPA / SALVATORE DI NOLFI
PAP/EPA / SALVATORE DI NOLFI

W niedzielę w Pucharze Federacji Francuzka Kristina Mladenović rozegrała maraton z Timeą Bacsinszky. Lepsza okazała się Szwajcarka, która w trzecim secie skorzystała z przerwy medycznej z powodu kontuzji kolana.

W trzecim secie Kristina Mladenović z 2:5 wyrównała na 5:5. Dwa kolejne gemy padły łupem Timei Bacsinszky, która zwyciężyła 7:6(4), 4:6, 7:5 po trzech godzinach i 17 minutach walki. Dzięki temu półfinalistka Rolanda Garrosa 2015 dała Szwajcarii prowadzenie 2-1, a później awans do najlepszej czwórki przypieczętowała Belinda Bencić. Francja, która rok temu dopiero w finale przegrała z Czechami, w kwietniu będzie musiała bronić się w barażu przed spadkiem z Grupy Światowej.

- Nam obu należą się gratulacje za ten mecz. Dwie tenisistki muszą zagrać dobrze, aby była tak wysoka jakość, od pierwszego do ostatniego punktu. To był naprawdę piękny tenis we wszystkich aspektach tej gry. Jednak drużyna Francji nie odniosła sukcesu i jest nam z tego powodu żal - stwierdziła Mladenović.

W trakcie trzeciej partii Bacsinszky skorzystała z przerwy medycznej z powodu kontuzji lewego kolana. Miało to miejsce podczas szóstego gema, po jej upadku przy siatce. Po wznowieniu gry łupem Szwajcarki padła wymiana złożona z 21 uderzeń i trudno było zauważyć, że cokolwiek ją boli. - Zaczęła biegać jak kangur, lepiej niż wcześniej. W sobotę to samo zrobiła również w meczu z [Alize] Cornet. Istnieją pewne zasady, ona je wykorzystuje do maksimum. To jej sposób walki, z tego jest znana. Ja takich zalet nie mam - powiedziała Mladenović.

- Byłam przygotowana mentalnie na to, że w meczu z Timeą coś takiego się wydarzy. Oczywiście, nie podlega dyskusji, że grała dobrze. Należą się jej wyrazy uznania, bo to był mecz na bardzo wysokim poziomie - dodała Francuzka.

ZOBACZ WIDEO Znakomite parady Skorupskiego nie pomogły. Zobacz skrót meczu Inter Mediolan - Empoli FC [ZDJĘCIA ELEVEN]

Bacsinszky przyznała, że dużo wycierpiała i wolała skorzystać z przerwy medycznej. - Upadłam na kort. To było to kolano, które miałam kontuzjowane pod koniec 2015 roku. Nie mogłam wtedy grać przez trzy miesiące, bo naderwałam więzadła wewnętrzne. Dlatego musiałam wykonać ogromną pracę, aby się z tym uporać. Teraz jest wszystko dobrze i nie potrzebuję zabezpieczenia w postaci taśmy - wyjaśniła Szwajcarka.

Choć Francja w Genewie zdobyła tylko jeden punkt, Mladenović, która w sobotę pokonała Bencić, na emocjonalnej konferencji prasowej mówiła też o plusach meczu ze Szwajcarią. - Jestem wzruszona, mimo porażki. Są tacy ludzie, jak Amandine [Hesse], która pełniąc rolę sparingpartnerki, była z nami, pokazała szacunek do drużyny narodowej. Takie dziewczyny mają utrwalone pewne wartości i są gotowe umrzeć, aby dołączyć do zespołu. Przygoda w Pucharze Federacji jest piękniejsza, gdy przeżywa się ją z ludźmi gotowymi do poświęceń, nie będącymi egoistami. Wolę przełknąć porażkę razem ze zjednoczoną grupą dziewczyn z zasadami niż wysoko cenić zwycięstwa z innym zespołem. Może są to ostre słowa, ale taka jest prawda - stwierdziła Mladenović.

Czy to oznacza koniec jej współpracy z Caroline Garcią, która w tym roku zrezygnowała z gry w Pucharze Federacji, chcąc się skoncentrować na indywidualnej karierze? Wspólnie z nią Mladenović zdobyła w 2016 roku cztery deblowe tytuły, w tym jeden wielkoszlemowy (Roland Garros). Francuzki wystąpiły również w finale US Open 2016. W zeszłym miesiącu dotarły do półfinału Australian Open Open i był to ich jedyny wspólny start w 2017 roku. W Petersburgu Mladenović triumfowała w singlu, a w deblu jej partnerką była Daria Gawriłowa.

Źródło artykułu: