Challenger Wrocław: Jürgen Melzer utrzymał nerwy na wodzy i przerwał passę Jerzego Janowicza

PAP / Maciej Kulczyński
PAP / Maciej Kulczyński

Jerzy Janowicz przegrał z rozstawionym z "ósemką" Jurgenem Melzerem w II rundzie halowego challengera ATP na kortach twardych we Wrocławiu.

W ubiegłym tygodniu Jerzy Janowicz świetnie spisał się w challengerze w Bergamo, sięgając po tytuł, a już w środę musiał rozegrać swój pierwszy mecz we Wrocławiu. Po pewnym zwycięstwie z czeskim kwalifikantem, Polak przyznał, że ma za sobą zaledwie jeden trening na tej nawierzchni, jednocześnie podkreślając, że ten kort nie pozwala na rozgrywanie dłuższych wymian.

O ile po serwisie łodzianina najczęściej nie było na nie najmniejszych szans, o tyle podanie, którym dysponował Jürgen Melzer otwierało przed Janowiczem dużo więcej okazji. Pierwszy singlista Polski starał się trzymać swojego rywala na bekhendzie, uniemożliwiając mu możliwość ataku ze strony forhendowej, znacznie lepszej w repertuarze Austriaka.

Łodzianin krok po kroku, piłka po piłce zbliżał się do breakpointów, które ostatecznie pojawiły się w siódmym gemie. Polak wykorzystał drugiego z nich, a po chwili potwierdził swoją przewagę asem serwisowym o prędkości 236 km/h. Nerwowy moment w grze Janowicza pojawił się, gdy mógł właśnie podaniem zakończyć seta, jednak podwójny błąd i prosta pomyłka z forhendu otworzyły drzwi przed Melzerem.

Pomimo pierwszego przełamania jego podania od turnieju w Sofii, 188. tenisista rankingu ATP wciąż chętnie ryzykował przy returnie i wszelkich próbach kontr, jednak najczęściej zaczęło brakować mu wykończenia tych akcji, piłki lądowały w siatce lub poza kortem, a I set ostatecznie powędrował na konto Austriaka.

ZOBACZ WIDEO Zmiana opon na letnie. Kierowco, nie daj się oszukać pogodzie

Kolejna odsłona pojedynku wcale nie odmieniła Janowicza, którego wciąż zawodziło pierwsze podanie. Został przełamany po raz trzeci z rzędu, a Melzer w ekspresowym tempie odskoczył na 3:0, a wkrótce na tablicy wyników pojawiło się 5:2.

Były półfinalista Rolanda Garrosa mógł przypieczętować zwycięstwo przy podaniu rywala, ale Polakowi udało się obronić dwie piłki meczowe i wygrać najdłuższego gema całego spotkania. Po tym niespodziewanie poprosił o... wizytę na korcie fizjoterapeuty, co zresztą zdarzyło mu się już podczas challengera w Szczecinie, w końcówce spotkania II rundy.

Wówczas Stefano Napolitano utrzymał nerwy na wodzy i zakończył mecz chwilę później, jednak Melzer dał się przełamać, a turniejowy lekarz pojawił się na życzenie Janowicza po raz drugi. Polak doprowadził do remisu i prowadził 0-30 przy podaniu rywala, jednak to była ósma rakieta świata mogła okrzykiem pokazać swoją radość z wyniku 6:5.

O rezultacie całego seta ostatecznie musiał zadecydować tie-break. Jako pierwszy na prowadzeniu był Austriak, jednak po dość szczęśliwym uderzeniu w defensywie łodzianin odrobił straty z nawiązką. Przy 5-4 dość sporne uderzenie Melzera rozjuszyło Janowicza, który miał pretensje do sędziów, a przy stołku zniszczył rakietę.

Przy stanie 7-6 jednak to były ósmy singlista rankingu ATP zdobył bezcennego minibreaka i awansował do ćwierćfinału, gdzie zmierzy się z Kennym de Schepperem.

Wrocław Open, Wrocław (Polska)
ATP Challenger Tour, kort twardy w hali, pula nagród 85 tys. euro
czwartek, 2 marca

II runda gry pojedynczej:

Jürgen Melzer (Austria, 8) - Jerzy Janowicz (Polska) 7:5, 7:6(6)

Kacper Kowalczyk z Wrocławia

Źródło artykułu: