Novak Djoković chce wrócić na szczyt, ale nie za wszelką cenę. "Priorytetem jest rodzina"

PAP/EPA / JOSE MENDEZ
PAP/EPA / JOSE MENDEZ

W rozmowie z Serbską Telewizją Publiczną Novak Djoković przyznał, że chciałby wrócić na pierwsze miejsce w rankingu ATP, ale nie jest to jego głównym celem w życiu. Pierwsze miejsce zajmuje bowiem rodzina.

W tym artykule dowiesz się o:

Od momentu triumfu w Roland Garros 2016 Novak Djoković wyraźnie spuścił z tonu. Z hegemona wygrywającego gdzie chce i z kim chce, stał się tenisistą, któremu bardzo często przytrafiają się niespodziewane porażki. Efektem tego jest utrata pierwszego miejsca w rankingu ATP na rzecz Andy'ego Murraya.

- Odkąd urodził się mój syn Stefan, priorytetem dla mnie stała się rodzina, nie tenis. Chcę być jak najlepszym mężem i ojcem. Oczywiście, pragnę też być najlepszym tenisistą świata, ale trudno to pogodzić i w obu tych dziedzinach życia dawać z siebie 100 proc. - mówił Serb.

- Trenuję z taką samą intensywnością jak zawsze - kontynuował. - W maju skończę 30 lat, ale przede mną jeszcze długa kariera. Wciąż mam swoje cele i wciąż mam wiele do udowodnienia sobie i innym. Jestem gotowy na nowe wyzwania.

Belgradczyk odniósł się również do słów Bogdana Obradovicia, byłego kapitana reprezentacji Serbii w Pucharze Davisa, który powiedział, że "Djoković i jego sztab muszą dokonać dogłębnej analizy problemów i uporać się z nimi".

ZOBACZ WIDEO Dublet Carlosa Bacci - zobacz skrót mecz AC Milan - Chievo Werona [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

- Każdy może mówić to, co myśli - odparł wicelider rankingu ATP. - Szanuję opinie innych. Ale bardzo dobrze wiem, kim jestem, skąd pochodzę i w którą stronę chcę iść. Każdy ma prawo do podejmowania własnych decyzji i wyboru własnej drogi w życiu. I inni powinni to uszanować.

- Wciąż gram w tenisa z taką samą pasją jak wtedy, gdy pierwszy raz chwyciłem za rakietę. Tenis dał mi wiele szczęścia i uczynił mnie silniejszym. Nie myślę o zakończeniu kariery. Chcę grać. Chcę także wrócić na pierwsze miejsce w rankingu, ale nie za wszelką cenę - dodał Djoković.

Źródło artykułu: