WTA Miami: Johanna Konta po raz trzeci lepsza od Venus Williams, Brytyjka w drugim finale rangi Premier Mandatory

PAP/EPA / ERIK S. LESSER
PAP/EPA / ERIK S. LESSER

Brytyjka Johanna Konta pokonała 6:4, 7:5 Amerykankę Venus Williams i awansowała do finału turnieju WTA Premier Mandatory w Miami.

W ubiegłym roku w Pekinie Johanna Konta przegrała z Agnieszką Radwańską. W Miami Brytyjka dotarła do drugiego finału rangi Premier Mandatory. W półfinale wygrała 6:4, 7:5 z Venus Williams. Konta podwyższyła na 3-1 bilans meczów z Amerykanką. Była liderka rankingu była górą w Wuhanie w 2015 roku. W ubiegłym sezonie Brytyjka zwyciężyła w I rundzie Australian Open i w finale w Stanfordzie.

W gemie otwarcia meczu Konta uzyskała przełamanie do zera popisując się ładną akcją z wykończeniem przy siatce. Po błędzie forhendowym rywalki Brytyjka objęła prowadzenie 3:0. Następnie obroniła dwa break pointy asami, a trzeciego zmarnowała Williams pakując return w siatkę. Ostatecznie Konta oddała podanie podwójnym błędem. Zmarnowanie przez nią czterech okazji na 5:2 mogło być punktem zwrotnym całego seta. Jednak w ósmym gemie w pięknym stylu odparła dwa break pointy, a as dał jej prowadzenie 5:3. W 10. gemie Brytyjka zmarnowała pierwszą piłkę setową wyrzucając bekhend, a drugą obroniła Williams pewnym wolejem. Set dobiegł końca, gdy Amerykanka wyrzuciła return.

W drugim gemie II seta Konta obroniła dwa break pointy i wygrywającym serwisem wyrównała na 1:1. Po chwili popisała się krosem forhendowym i efektownym returnem, ale nie udało się jej uzyskać przełamania, choć miała pięć okazji. To nie był jednak punkt zwrotny całego seta. W czwartym gemie Brytyjka oddała podanie wyrzucając bekhend. Świetna praca w defensywie (odegrała potężny forhend i drajw woleja rywalki) przyniosła jej przełamanie powrotne.

Znakomity return oraz krótki kros forhendowy w odpowiedzi na instynktowny skrót przeciwniczki pozwoliły Koncie wyjść na 5:4 i serwować po zwycięstwo. Jednak to również nie był kulminacyjny moment meczu. Po błędzie forhendowym rywalki Williams wyrównała na 5:5. Dwa podwójne błędy oraz przestrzelony forhend kosztowały Amerykankę stratę podania do zera w 11. gemie. Tym razem była liderka rankingu nie była w stanie odrobić straty. Spotkanie dobiegło końca, gdy wpakowała forhend w siatkę.

Różnicę zrobił lepszy serwis i większa precyzja zagrań Brytyjki, która również była skuteczniejsza w atakach przy siatce. Konta popełniła mniej podwójnych błędów (6-11) i była solidniejsza nie tylko w grze ofensywnej, ale lepiej się również broniła. Williams miała problemy z szybkim kończeniem wymian, a w dłuższej grze z głębi kortu przewagę wypracowywała sobie Brytyjka.

W trwającym dwie godziny i trzy minuty meczu Konta obroniła siedem z 10 break pointów, a sama pięć razy przełamała rywalkę. Brytyjka posłała 25 kończących uderzeń i popełniła 40 niewymuszonych błędów. Przy siatce zdobyła 10 z 18 punktów. Przy swoim pierwszym podaniu zgarnęła 33 z 45 piłek. Williams naliczono 16 piłek wygranych bezpośrednio i 39 pomyłek.

Dla Williams był to pierwszy od siedmiu lat półfinał w Miami. Amerykanka to mistrzyni tej imprezy z 1998, 1999 i 2001 roku. Konta awansowała do czwartego singlowego finału. O trzeci tytuł Brytyjka zmierzy się w sobotę (początek o godz. 19:00 czasu polskiego) z Karoliną Woźniacką.

Miami Open, Miami (USA)
WTA Premier Mandatory, kort twardy (Laykold), pula nagród 7,669 mln dolarów
czwartek, 30 marca

półfinał gry pojedynczej:

Johanna Konta (Wielka Brytania, 10) - Venus Williams (USA, 11) 6:4, 7:5

Program i wyniki turnieju kobiet

Komentarze (35)
avatar
Sharapov
31.03.2017
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
No więc tak; Venus wczoraj myslala ze jak straci swoj serwis to szybko zrobi ribrejka jak z Kerber ale z Kontą tak nie ma. Konta bardzo dobrze grała no mogłaby ciut minimalnie lepiej ale dwa se Czytaj całość
avatar
Tomek Berdych
31.03.2017
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Ten jedenasty gem 2 seta... Venus chyba oglądała mój mecz wczoraj... 
Seb Glamour
31.03.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Patrząc na liczbę UE to chyba nie był zachwycający mecz. 
avatar
marzami
31.03.2017
Zgłoś do moderacji
9
0
Odpowiedz
Przyznaję, że nie wierzyłam w Johannę..... w takim gazie wydawała się Venus;)
Świetny finał się zapowiada i oczywiście trzymam za Caro:)
Będzie się działo...... 
DirFanni
31.03.2017
Zgłoś do moderacji
4
0
Odpowiedz
Brawo Joanna, tego się spodziewałem i na taki finał liczyłem :) Obie lubię ale zwycięstwa życzę naszej Karolci oczywiście. Mecz mam nadzieję ciekawy bo i Karolina gra tu bardzo dobrze, odważnie Czytaj całość