Trudno wskazać faworytkę tegorocznego Rolanda Garrosa. Andżelika Kerber wygrała w tym sezonie na nawierzchni ziemnej tylko dwa mecze, Simona Halep nadal wraca do pełni sił po uszkodzeniu więzadła, Garbine Muguruza z trzech turniejów na mączce w dwóch odpadła w meczu otwarcia, a Karolina Pliskova nigdy nie przebrnęła w Paryżu II rundy.
Rozstawiona z numerem drugim
Czeszka przyznała na konferencji prasowej przed rozpoczęciem turnieju, że tak naprawdę wszystko jest możliwe i to nie tylko dlatego, że po raz pierwszy od 2011 roku w jednej z czterech najważniejszych imprez zabraknie Sereny Williams.
- Drabinka nie zmieniła się dla mnie znacząco pod nieobecność Sereny - powiedziała Pliskova. - Cały czas jest wymagająca. Jest wiele trudnych rywalek, które trzeba pokonać, a aby wygrać turniej, potrzebnych jest siedem zwycięstw. Nie ma znaczenia, kto jest, a kogo nie ma, nawet jeśli chodzi o Serenę. Według mnie ona była do zatrzymania. Na horyzoncie jest wiele młodych tenisistek, a niektóre powróciły po problemach zdrowotnych. Słyszałam nawet, że Vika Azarenka niedługo znów będzie rywalizowała. Wszystko jest otwarte i to nie tylko dlatego, że nie ma Sereny.
Mączka nie jest ulubioną nawierzchnią Pliskovej. Czeszka w całej karierze wystąpiła w 18 finałach, jednak tylko dwukrotnie na kortach ziemnych. W Paryżu nigdy nie przebrnęła II rundy. Sezon temu przegrała w meczu otwarcia z Shelby Rogers.
- Dam z siebie wszystko, jednak w tym momencie nawet rozmowy o zdobyciu tytułu to dla mnie zbyt dalekie wybieganie w przyszłość. Poczekajmy kilka dni, pierwsze dwie rundy. Wtedy wszystko może się wydarzyć. Garbine sezon temu nie była faworytką. Wierzę, że każdy ma swoje szanse - dodała Pliskova, która rozpocznie zawody od pojedynku z Saisai Zheng.
ZOBACZ WIDEO: Michał Kwiatkowski: To był dla mnie szok. Długo nie będę mieć takiego przeżycia