Piątkowy mecz z Tomasem Berdychem zakończył się zwycięstwem Rogera Federera 7:6(4), 7:6(4), 6:4. - To był niesamowicie wyrównany mecz. O losach każdego seta decydowały pojedyncze zagrania - ocenił Szwajcar.
Pokonując Berdycha, Federer awansował do 29. w karierze wielkoszlemowego finału, w tym 11. w Wimbledonie. - 11 finałów Wimbledonu to coś niesamowitego, wywołuje to u mnie ekscytację. Czuję zaszczyt, że znów zagram tu o tytuł i jednocześnie nie mogę w to uwierzyć.
- Cieszę się, że mogłem rozegrać kolejny mecz na korcie centralnym - kontynuował. - Niewielu tenisistów w jakimkolwiek momencie kariery mogło zagrać na głównej arenie, a ja ponownie otrzymuję taką okazję. Był taki okres, kiedy miałem wątpliwości, czy jeszcze kiedykolwiek wystąpię na korcie centralnym, a w tym roku organizatorzy wszystkie moje mecze wyznaczyli właśnie na ten kort. Chcę im za to podziękować.
Jeżeli Helwet wygra finał, zostanie pierwszym w historii tenisistą z ośmioma tytułami w Wimbledonie. - Kocham Wimbledon. Spełniłem tu swoje wielkie marzenia. Jestem szczęśliwy, że zapisałem się w historii tego turnieju. To dla mnie wielka sprawa - stwierdził tenisista z Bazylei.
ZOBACZ WIDEO Bartosz Kurek o mistrzach świata juniorów: Potrzebne im wsparcie i ciężka praca
Finałowym rywalem Szwajcara będzie Marin Cilić, którego pokonał w ubiegłorocznym ćwierćfinale, broniąc piłek meczowych. - Marin jest wspaniałym facetem. Cieszę się, że doszedł do swojego pierwszego finału Wimbledonu. W zeszłym roku rozegraliśmy tu brutalny mecz. Wygrałem, ale miałem mnóstwo szczęścia. Pamiętam też półfinał US Open 2014, w którym on mnie zdemolował - wspominał bazylejczyk.
- Wiem, że ustanowiłem kolejny rekord, ale rekordy nie dają tytułów. Cieszę się, że przed finałem będę miał dzień wolnego. Muszę się skoncentrować i w niedzielę rozegrać jeszcze jeden dobry mecz - dodał Federer.