- Nie zagrałam swojego najlepszego tenisa i jestem z tego powodu bardzo zawiedziona. Jednak gdyby ktoś przed wylotem na drugą operację nadgarstka powiedział mi, że zakończę rok z trofeum za wielkoszlemowy finał, to byłabym bardzo szczęśliwa. Z tego turnieju nauczyłam się, że jestem wojowniczką i potrafię wyjść z opresji - powiedziała Madison Keys.
Amerykanka przegrała ze swoją rodaczką Sloane Stephens 3:6, 0:6 i nie sięgnęła po premierowe wielkoszlemowe mistrzostwo w karierze. Co mogła zrobić lepiej w sobotnim finale? - Wygrać więcej gemów - zażartowała była siódma rakieta świata, która jest dobrą przyjaciółką triumfatorki US Open 2017. - Sloane może śmiało postawić mi kilka drinków - dodała "Maddy".
Problemy zdrowotne mocno doświadczyły Keys i Stephens. Obie tenisistki nie ukrywają, że są wielkimi przyjaciółkami w tourze. - Znamy się od dawna, a ponieważ sporo w ostatnim czasie doświadczyłyśmy, to chciałyśmy przeżyć tę chwilę razem. To dla mnie szczególny moment, że mogłam razem z bardzo dobrą przyjaciółką wystąpić w wielkoszlemowym finale.
W poniedziałek Keys awansuje na 12. miejsce w rankingu WTA. Jakie cele chce w zawodowym tenisie osiągnąć Amerykanka? - Grałam już w Masters i byłam w Top 10, zatem wiele celów już zrealizowałam. Występ w wielkoszlemowym finale także już zaliczyłam, dlatego mogę opuścić Nowy Jork z dużym uśmiechem na ustach.
ZOBACZ WIDEO Popis Ciro Immobile! Zobacz skrót meczu Lazio - AC Milan [ZDJĘCIA ELEVEN]