- Do Sztokholmu przyjechało wielu trudnych zawodników, którzy potrafią grać na kortach w hali. Są tutaj tenisiści potężnie serwujący, znakomicie returnujący czy świetnie radzący sobie przy siatce. Najlepsze co można zrobić, to po prostu skupić się na swojej grze i śledzić rozwój sytuacji - mówił Grigor Dimitrow zaraz po losowaniu głównej drabinki imprezy Intrum Stockholm Open.
Triumfator szwedzkich zawodów z 2013 roku obawiał się pojedynku z Jerzym Janowiczem, z którym dwukrotnie przegrał, ale i którego dwukrotnie pokonał w głównym cyklu. Bułgar rzeczywiście starał się zachować koncentrację i wyczekiwać swoich szans. Te jednak długo nie nadchodziły, ponieważ łodzianin nie oddawał niczego za darmo przy własnym podaniu.
Pierwsze gemy serwisowe były bardzo dobre w wykonaniu obu graczy i niełatwo było wskazać faworyta do zwycięstwa w partii otwarcia. Szczytem ich możliwości było zdobycie dwóch punktów przy podaniu przeciwnika, dlatego naturalnym rozwiązaniem wydawał się tie break. Tymczasem przyszedł 12. gem, w którym po raz pierwszy Janowiczowi zadrżała ręka. Było już 30-0 dla Polaka, ale po chwili popełnił on podwójny błąd i trzykrotnie wpakował forhend w siatkę. W taki oto sposób ósmy singlista świata zdobył jedynego breaka i zwieńczył seta.
Porażka w partii otwarcia nie podcięła jednak skrzydeł łodzianinowi. W trzecim gemie pojawiły się pierwsze okazje na przełamanie podania rywala, lecz siedmiokrotny zwycięzca turniejów ATP pewnym smeczem oraz wygrywającym serwisem uratował się. Po kilku minutach role się odwróciły i to Janowicz znalazł się w opałach. Udało mu się jednak dobrym forhendem po krosie obronić break pointa, a następnie wyrównać na po 3.
ZOBACZ WIDEO Arkadiusz Milik: Nie wykluczam wypożyczenia z Napoli
W końcówce drugiego seta zaznaczyła się jednak przewaga Dimitrowa. Na rozpoczęcie 10. gema Janowicz podarował mu dwa punkty, po czym posłał cztery świetne serwisy i na tablicy wyników był remis po 5. W tej części spotkania przełamań nie było, zatem panowie zagrali tie breaka. W 13. gemie było sporo walki, ale Polak nie ustrzegł się błędów. Przy stanie po 2 pomylił się przy siatce, zaś po chwili Bułgar zdobył smeczem mini przełamanie. Po zmianie stron szybko uzyskał trzy piłki meczowe. Pojedynek zakończył przy trzeciej, kiedy łodzianin zepsuł bekhend.
Po zakończeniu spotkania tenisiści bardzo ładnie podziękowali sobie za grę. Ich czwartkowy pojedynek trwał godzinę i 35 minut. Dimitrow posłał dziewięć asów i zanotował dwa podwójne błędy. Przede wszystkim jednak ani razu nie dał się przełamać, zaś cierpliwą grą wypracował swoje szanse. Polak miał 10 asów (z czego aż dziewięć w drugim secie) i dwa podwójne błędy. W sumie okazał się gorszy od rywala o osiem punktów (64-72).
Janowicz za występ w Sztokholmie otrzyma 32 punkty do rankingu ATP. Pozwoli mu to nieznacznie poprawić zajmowaną obecnie 141. pozycję. Dimitrow natomiast powalczy w piątek o półfinał z rozstawionym z piątym numerem Niemcem Mischą Zverevem, któremu organizatorzy przyznali dziką kartę.
Intrum Stockholm Open, Sztokholm (Szwecja)
ATP World Tour 250, kort twardy w hali, pula nagród 589,1 tys. euro
czwartek, 19 października
II runda gry pojedynczej:
Grigor Dimitrow (Bułgaria, 1) - Jerzy Janowicz (Polska, Q) 7:5, 7:6(5)
Elu i już Czytaj całość