Challenger Bratysława: Jerzy Janowicz pokonał obrońcę tytułu. W środę zagra z Bernardem Tomiciem o ćwierćfinał

PAP / Jakub Kaczmarczyk / Na zdjęciu: Jerzy Janowicz
PAP / Jakub Kaczmarczyk / Na zdjęciu: Jerzy Janowicz

Jerzy Janowicz awansował do II rundy rozgrywanego na kortach twardych w hali challengera w Bratysławie (pula nagród 106 tys. euro). We wtorek Polak pokonał broniącego tytułu Norberta Gombosa.

Do Bratysławy Jerzy Janowicz (ATP 125) przybył wprost z Eckental, gdzie w ubiegłym tygodniu dotarł do finału, w którym przegrał z Maximilianem Martererem. Polak nie miał szczęśliwego losowania. W I rundzie trafił zeszłorocznego triumfatora turnieju Peugeot Slovak Open, oznaczonego numerem siódmym Norberta Gombosa (ATP 113).

Janowicz od początku wtorkowego meczu miał problemy z właściwym poruszaniem się po korcie. Nie biegał tak żwawo jak zwykle, a niektóre wymiany odpuszczał, nawet nie ruszając do piłki. Największą bronią łodzianina był serwis. Ale gdy podanie zawodziło, oznaczało to problemy.

W pierwszym secie zawiodło raz - w ósmym gemie. To oznaczało porażkę 3:6. Z kolei w drugim przy break pointach Janowicz zawsze bronił się za pomocą serwisu. A przy stanie 6:5 po serii błędów Gombosa wywalczył piłkę setową. Posłał wówczas wspaniały return z forhendu i zakończył zwycięsko tę partię.

Przed rozpoczęciem trzeciej odsłony łodzianin poprosił o przerwę medyczną. Po powrocie na kort jego gra ograniczyła się niemal wyłącznie do serwowania. Robił to doskonale. A że Gombos również nie miał problemów z podaniem, tenisiści dotarli do tie breaka.

W decydującej rozgrywce Janowicz wyszedł na prowadzenie 5-3, ale Gombos zdołał wyrównać na 5-5. Słowak jednak nie wytrzymał presji. Popełnił podwójny błąd serwisowy, co dało Polakowi piłkę meczową, przy której posłał bekhend w aut. Reprezentant gospodarzy był wściekły. Gdy sędzia ogłosił formułkę "gem, set i mecz Janowicz", roztrzaskał rakietę.

Pojedynek trwał dwie godziny. W tym czasie Janowicz zaserwował 22 asy, przy własnym podaniu wygrał 67 proc. rozegranych wymian, miał jedną szansę na przełamanie, którą wykorzystał, a sam obronił aż 10 z 11 break pointów. Polak zwyciężył, choć łącznie zdobył o 13 punktów mniej od rywala (96, a Gombos 109).

W Bratysławie Janowicz walczy nie tylko o siódmy w karierze challengerowy tytuł, ale także o powrót do czołowej "100" rankingu ATP. Jeśli Polak wygra turniej Peugeot Slovak Open, będzie miał szansę, aby w najbliższy poniedziałek po raz pierwszy od marca 2016 roku zostać sklasyfikowanym w gronie 100 najlepszych singlistów.

Kolejnym krokiem ku realizacji celu będzie spotkanie 1/8 finału z Bernardem Tomiciem (ATP 144), który w I rundzie pokonał 7:6(3), 6:2 Ricardasa Berankisa. Pojedynek Polaka z Australijczykiem odbędzie się w środę. Został wyznaczony na korcie centralnym jako piąty mecz dnia od godz. 11:00.

Peugoet Slovak Open, Bratysława (Słowacja)
ATP Challenger Tour, kort twardy w hali, pula nagród 106 tys. euro
wtorek, 7 listopada
I runda gry pojedynczej:

Jerzy Janowicz (Polska) - Norbert Gombos (Słowacja, 7) 3:6, 7:5, 7:6(5)

ZOBACZ WIDEO Artur Boruc: Ja w Legii? Pewnie bym to przemyślał
[color=#000000]

[/color]

Komentarze (7)
avatar
Kibbi
7.11.2017
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Nieważne jak, ważne, że do przodu :) Dawaj JJ! 
avatar
eurolotos
7.11.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
NO I WYGRAŁ ALE CO DALEJ?(PRZEZ TO KOLANO) 
avatar
Mossad
7.11.2017
Zgłoś do moderacji
5
0
Odpowiedz
Janowicz-Tomic..co za mecz
Jeden nie bedzie uginal nog w kolanie, bo nie moze
A drugi, bo mu sie nie chce. 
avatar
explosive
7.11.2017
Zgłoś do moderacji
4
0
Odpowiedz
Obawiałem się że przegra ( przez to cholerne kolano). Zrobił się jednak z tego pojedynek na serwisy - musiał wygrać - no i wygral! 
Seb Glamour
7.11.2017
Zgłoś do moderacji
7
0
Odpowiedz
Juras gra już chyba tylko na jednej nodze....