Łukasz Iwanek: Drużynowy tenis - inne barwy emocji (komentarz)

Getty Images / Clive Brunskill / Na zdjęciu: reprezentacja Francji w tenisie
Getty Images / Clive Brunskill / Na zdjęciu: reprezentacja Francji w tenisie

W 2017 roku Amerykanki i Francuzi po wielu latach posuchy wiedli prym w Pucharze Federacji i Pucharze Davisa. Drużynowy tenis znów dostarczył wielu emocji o innym zabarwieniu niż indywidualne rozgrywki.

W sezonie 2017 byliśmy świadkami powrotu do chwały tenisowych potęg. Amerykanki święciły 18. triumf w Pucharze Federacji, pierwszy od 17 lat. Coco Vandeweghe dokonała niebywałego wyczynu, zostając pierwszą od 2005 roku, która w jednym sezonie w tych rozgrywkach odniosła osiem zwycięstw. Po raz trzeci z rzędu finał został rozstrzygnięty w deblu, rozgrywanym przy stanie 2-2 po czterech singlach. U mężczyzn po 16 latach Srebrna Salatera wróciła w ręce Francji, która po raz 10. wygrała Puchar Davisa. Dokonała tego na Stade Pierre Mauroy w Lille, gdzie w 2014 roku przegrała finał ze Szwajcarią.

Po raz czwarty w XXI wieku (2005, 2006, 2016, 2017) finały drużynowych mistrzostw świata kobiet i mężczyzn zostały rozstrzygnięte w piątej grze. W przypadku Pucharu Federacji oznaczało to debel, w którym Shelby Rogers i Coco Vandeweghe pokonały 6:3, 7:6(3) Arynę Sabalenkę i Alaksandrę Sasnowicz. W Pucharze Davisa Lucas Pouille rozbił 6:3, 6:1, 6:0 Steve'a Darcisa, który wcześniej nigdy nie przegrał piątej gry.

Białorusinki przez cały rok grały bez Wiktorii Azarenki, ale dostąpiły zaszczytu występu w finale dzięki niesamowitej determinacji dwóch młodych tenisistek, Alaksandry Sasnowicz i Aryny Sabalenki. Nikt twardo stąpający po ziemi nie mógł się spodziewać, że ta drużyna bez swojej największej gwiazdy dojdzie tak daleko i będzie toczyć zażarty bój z dużo silniejszymi na papierze Amerykankami. To wydawało się szaleństwem, tak samo jak prawdopodobieństwo wygranej Holenderek nad Rosjankami w ubiegłym roku. A jednak to się wydarzyło i wiele innych historii, których nawet nie warto próbować logicznie wytłumaczyć. Drużynowy tenis kpi sobie z rozsądku, w tym cały jego urok i piękno.

W wielkim finale Pucharu Davisa nie spisał się dobrze Steve Darcis. Warto jednak pamiętać, że to on był bohaterem meczu I rundy z Niemcami, gdy Belgia grała bez Davida Goffina. Dawny pogromca Rafaela Nadala (I runda Wimbledonu 2013) pokonał po pięciosetowym dreszczowcu Philippa Kohlschreibera oraz wygrał z Alexandrem Zverevem. Wtedy była euforia, podobnie jak po półfinale z Australią, w którym Darcis w decydującej piątej grze nie oddał seta Jordanowi Thompsonowi. Finał z Lille był bez wątpienia największym rozczarowaniem w karierze wojownika z Saive. Jego oczy zalały się łzami. Takie obrazki nie często widujemy w turniejach ATP i WTA, bo tam szybko można zmazać plamę nawet po najboleśniejszej porażce, a mecze Pucharu Davisa i Pucharu Federacji odbywają się tylko kilka razy w roku.

Tenis jest jak niebo - całkowicie bezchmurny albo kompletnie zachmurzony. Czasem rządzi błękit, a innym razem panuje szarość. Mogliśmy to zaobserwować przez cały 2017 rok w rozgrywkach ATP i WTA oraz w wielkoszlemowych turniejach. Najmniej bezbarwności jest w drużynowych mistrzostwach świata, którym kolorytu dodają pełni pasji, radości, ubrani w narodowe barwy, grający na trąbkach czy bębnach, tętniący życiem kibice. Atmosfera w Mińsku i Lille była absolutnie magiczna.

Puchar Davisa i Puchar Federacji są odskocznią od codzienności ATP i WTA, która nie zawsze jest ciekawa, szczególnie, gdy obserwujemy puste trybuny. Drużynowy tenis to pasja i determinacja, a tłumy kibiców dzięki formatowi dom-wyjazd są normalnością. To przekraczanie granic swoich możliwości dla i dzięki tym, którzy zdzierają gardła i tworzą jedyny w swoim rodzaju urok tych rozgrywek. To tak naprawdę dwa mecze w jednym, na korcie i na trybunach.

Na samym końcu jest euforia po zwycięstwach oraz rozpacz po porażkach, a dotyczy to całych drużyn, a nie pojedynczych zawodników. Odpowiedzialność i presja są dużo większe, dlatego nie wszyscy wytrzymują trudy takiej rywalizacji. Drużynowe mistrzostwa świata są jak tęcza, zachwycająca bogatą paletą barw i odcieni. Puchar Davisa i Puchar Federacji gwarantują inne barwy emocji, na pewno nie mniej fascynujące niż indywidualny tenis.

Łukasz Iwanek

Zobacz więcej tekstów Łukasza Iwanka ->

ZOBACZ WIDEO: Kuriozalna sytuacja z VAR-em, Bayern lepszy od Eintrachtu - zobacz skrót meczu [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Komentarze (1)
avatar
Mossad
11.12.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Pisac sobie mozesz, Ty to wiesz, ja to wiem.
Tylko, ze ten Davis zajmuje 3 tygodnie w kalendarzu.
I graja do 3 setow wygranych.....ile to trzeba sie nameczyc.
Cos trzeba z tym zrobic, najlepiej
Czytaj całość