Na początku stycznia Serena Williams wraz z córeczką Olimpią zawitała na okładce czasopisma "Vogue". Tenisistka wyjawiła wówczas, że po porodzie przeszła serię operacji. Nie wdawała się jednak w szczegóły.
Przy okazji akcji UNICEF, która ma za zadanie wesprzeć przyszłe mamy, Williams otworzyła się i opowiedziała o traumatycznych przeżyciach.
- Prawie umarłam po urodzeniu córki - wyjawiła w rozmowie z CNN. - Najpierw moja rana otworzyła się z powodu intensywnego kaszlu, do którego doszło w wyniku zatoru. Przeszłam operację, podczas której lekarze wykryli krwiak w moim podbrzuszu. Później wróciłam na salę operacyjną, żeby wykonać zabieg uniemożliwiający skrzepom przemieszczenie się do płuc - wyjaśniła tenisistka.
Amerykanka miała doskonałą opiekę medyczną, nie wszystkie kobiety mają jednak takie szczęście. Według badań, Afroamerykanki są trzy razy bardziej narażone na śmierć w wyniku ciąży lub powikłań poporodowych.
Z tego powodu Serena Williams dołączyła się do akcji UNICEF. - To wyzwanie nie tylko w USA. Na całym świecie tysiące kobiet walczy o bezproblemowe porody. W najbiedniejszych krajach, kiedy są takie komplikacje, jak u mnie, często nie ma leków, urządzeń ani lekarzy, by je uratować. Jeśli nie chcą rodzić w domu, muszą pokonywać duże odległości, by znaleźć się pod opieką medyczną - wyjaśniła tenisistka.
- Każda matka, w każdym miejscu na świecie, bez względu na rasę i pochodzenie, zasługuje na zdrowy przebieg ciąży i poród - zakończyła.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: „Kocham Polskę i kocham moje córki”. Fan skoków vs dziennikarz WP
Tym dzialaniem Serena poswiadcza, ze jest nie tylko wybitna sportsmenka ale i wybitna osoba, pelna Czytaj całość