ATP Atlanta: zadecydowały centymetry. Hubert Hurkacz przegrał dramatyczny mecz z Alexem de Minaurem

Agencja Gazeta / Łukasz Cynalewski / Na zdjęciu: Hubert Hurkacz
Agencja Gazeta / Łukasz Cynalewski / Na zdjęciu: Hubert Hurkacz

Hubert Hurkacz odpadł w I rundzie rozgrywanego na kortach twardych turnieju ATP World Tour 250 w Atlancie. Polak, który do głównej drabinki wszedł jako tzw. "szczęśliwy przegrany", w poniedziałek w trzech setach przegrał z Alexem de Minaurem.

Do Huberta Hurkacza uśmiechnęła się fortuna. Polak wprawdzie nie przeszedł eliminacji turnieju ATP w Atlancie, ale wszedł do głównej drabinki jako tzw. "szczęśliwy przegrany" z kwalifikacji.
W I rundzie wrocławianin trafił na Alexa de Minaura. Australijczyk jest 19-latkiem, ma pseudonim Demon, w ojczyźnie uznają go za brylant, a doradza mu jego idol z dzieciństwa, Lleyton Hewitt. Osiągnął już finał imprezy rangi ATP World Tour w Sydney oraz III rundę wielkoszlemowego Wimbledonu. W poniedziałek pokonał Hurkacza, choć początkowo mecz nie układał się po jego myśli.

Przez pierwsze pół godziny bowiem na korcie rządził Hurkacz, który grał nie jak 125. tenisista świata, lecz jak gracz z Top 10. Polak trafiał w narożniki, posyłał niesamowite uderzenia i wspaniale serwował. Po 13 minutach prowadził 5:0. Inauguracyjną partię zakończył po kolejnych sześciu. A po następnych 11 minutach miał już na koncie przełamanie w drugiej odsłonie.

Ale mecz tenisowy to nie sprint, lecz maraton. A im dłużej trwał poniedziałkowy pojedynek, tym poziom gry Polaka obniżał się. Dzięki temu do głosu doszedł De Minaur, który odrobił stratę przełamania, wyrównał na 3:3 i przejął inicjatywę. W dziesiątym gemie Australijczyk miał nawet piłkę setową, ale drugą partię zwieńczył dopiero w tie breaku. W dodatkowej rozgrywce rozbił popełniającego błąd za błędem Hurkacza 7-0.

W trzecim secie De Minaur dominował, ale przewagę potwierdził dopiero w dziewiątym gemie, kiedy uzyskał przełamanie. Australijczyk stanął przed szansą na zakończenie spotkania, lecz jej nie wykorzystał i oddał podanie. Ostatecznie obaj rozegrali kolejną rozgrywkę tie breakową.

Slogan, że w tenisowych meczach o wszystkim rozstrzygają centymetry, znalazł swoje zastosowanie w samej końcówce tego pojedynku. Przy stanie 5-5 Hurkacz posłał fantastyczny forhend, po którym - jak się wydawało - zdobył punkt. De Minaur poprosił jednak o sprawdzenie śladu i okazało się piłka po zagraniu Polaka wyleciała w aut. To oznaczało meczbola, przy którym znów zadecydowały centymetry i system challenge. 19-latek z Sydney zagrał bowiem return pod nogi Hurkacza. Nasz reprezentant poprosił o challenge i animacja komputerowa wykazała, że piłka zawadziła linię o milimetry.

Tym sposobem ten emocjonujący, pełen zwrotów akcji i trwający 141 minut mecz dobiegł końca. Hurkacz zapisał na swoim koncie dziewięć asów, dwukrotnie został przełamany, wykorzystał cztery z pięciu piłek na przełamanie i łącznie zdobył 100 punktów, o trzy więcej od rywala.

Za występ w Atlancie Polak zainkasował sześć punktów do rankingu ATP oraz 9810 dolarów premii finansowej. W przyszłym tygodniu wrocławianin stanie na starcie imprezy w Waszyngtonie. W stolicy USA prawdopodobnie także będzie musiał zaczynać od kwalifikacji.
Z kolei De Minaur o ćwierćfinał imprezy BB&T Atlanta Open, w środę lub w czwartek, zagra z najwyżej rozstawionym Johnem Isnerem, aktualnie dziewiątym graczem świata i półfinalistą niedawno zakończonego Wimbledonu.

BB&T Atlanta Open, Atlanta (USA)
ATP World Tour 250, kort twardy, pula nagród 668,4 tys. dolarów
poniedziałek, 23 lipca

I runda gry pojedynczej:

Alex de Minaur (Australia) - Hubert Hurkacz (Polska, LL)  1:6, 7:6(0), 7:6(5)

ZOBACZ WIDEO Największy sukces 17-letniej Igi Świątek. "Czułam się już gotowa"

Źródło artykułu: