Puchar Federacji: heroiczna batalia Siniakovej z Kenin ozdobą finału. Czeszki z 11. tytułem

Getty Images / Srdjan Stevanovic / Na zdjęciu: reprezentacja Czech cieszy się ze zwycięstwa w Pucharze Federacji 2018
Getty Images / Srdjan Stevanovic / Na zdjęciu: reprezentacja Czech cieszy się ze zwycięstwa w Pucharze Federacji 2018

Katerina Siniakova i Sofia Kenin stoczyły nieprawdopodobną bitwę w finale Pucharu Federacji. Zwyciężyła Czeszka po obronie dwóch piłek meczowych i zapewniła swojej drużynie 11. tytuł.

Starcie Kateriny Siniakovej i Sofii Kenin było nie tylko ozdobą finału Pucharu Federacji, ale też godnym zwieńczeniem całego sezonu w kobiecym tenisie. Czeszka prowadziła 7:5, 3:0 oraz 4:1 w trzecim secie, by ostatecznie wygrać 7:5, 5:7, 7:5 po trzech godzinach i 44 minutach. W 10. gemie decydującej partii obroniła dwie piłki meczowe. Siniakova zapewniła reprezentacji Czech szósty triumf w Pucharze Federacji na przestrzeni ośmiu edycji. Reprezentacja USA przed rokiem zdobyła 18. tytuł, pierwszy od 2000 roku.

W drugim gemie I seta Kenin oddała podanie pakując piłkę w siatkę. Siniakova odparła trzy break pointy (as, forhend, lob), ale nie podwyższyła na 3:0, bo przy czwartym popełniła błąd. Amerykanka ambitnie walczyła, dotrzymywała kroku rywalce w ostrych wymianach z głębi kortu. Zmieniała kierunki, atakowała z forhendu, ale w jej grze było sporo nerwowych ruchów. W czwartym gemie oddała podanie ze stanu 40-15.

Siniakova również miała sporo wahań, spieszyła się, zrywała uderzenia, w jej poczynaniach było sporo chaosu. Na 4:1 nie wyszła, bo podwójny błąd kosztował ją stratę serwisu. Czeszka uzyskała przełamanie na 5:3, ale po chwili została przełamana ze stanu 30-0. Końcówka należała do reprezentantki gospodarzy, która wykazała się większą wytrwałością i konsekwencją. W 12. gemie Kenin obroniła dwie piłki setowe, ale trzecią Siniakova wykorzystała świetną akcją z bekhendem po linii i dwoma forhendami.

ZOBACZ WIDEO Wach: Biłem mocniej, ale on był bardziej ruchliwy. O wyniku zadecydował jeden cios

Na początku II partii w grze Kenin brakowało dokładności. Nieudany skrót kosztował ją stratę podania w drugim gemie. Kompletnie przestał funkcjonować forhend Amerykanki. Sytuacja jednak zmieniała się jak w kalejdoskopie. Siniakova mogła prowadzić 4:0, ale reprezentantka USA w dobrym stylu obroniła dwa break pointy. Kenin wróciła na właściwe tory, odrobiła stratę przełamania, a następnie utrzymała podanie ze stanu 0-30 i wyrównała na 3:3.

Czeszka była wulkanem emocji, mogącym w każdej chwili eksplodować. Utraciła swobodę ruchów i kontrolę nad własnymi zagraniami. W siódmym gemie miała 30-0, ale oddała serwis wyrzucając forhend. Nastąpił kolejny zwrot akcji. W ósmym gemie Kenin odparła pierwszego break pointa, ale przy drugim wpakowała piłkę w siatkę. W końcówce Amerykanka była aktywniejsza na korcie i w nagrodę set padł jej łupem. Od 4:5 zdobyła trzy gemy z rzędu. Uzyskała przełamanie do zera na 6:5. Następnie zmarnowała trzy piłki setowe, ale czwartą wykorzystała kapitalną kombinacją skrótu i forhendu.

W pierwszym gemie III seta Siniakova odparła break pointa, a w drugim zaliczyła przełamanie po forhendowym błędzie rywalki. Przy stanie 0:3 Kenin poprosiła o interwencję medyczną z powodu problemów z udem. Amerykanka starała się skracać wymiany. Jej nogi nie funkcjonowały już tak dobrze, a w jej zagraniach brakowało precyzji, ale pokazała waleczną naturę i znów się odrodziła. Po morderczej grze na przewagi (26 punktów, 19 minut) i obronie pięciu break pointów Siniakova wyszła na 4:1. Reprezentantka gospodarzy miała dwie okazje na 5:1, ale Kenin utrzymała podanie. Głębokim krosem bekhendowym wymuszającym błąd Amerykanka odrobiła stratę przełamania.

Napięcia nie wytrzymywała Czeszka, która przy 4:4 popełniła dwa błędy i oddała podanie do zera. Karuzela emocji trwała w najlepsze. W 10. gemie Kenin miała dwie piłki meczowe, ale od 40-15 przegrała cztery punkty z rzędu. Przy 5:5 reprezentantka USA wypracowała sobie trzy break pointy, ale Siniakova podniosła się z 0-40 i ostatecznie przechyliła szalę zwycięstwa na swoją stronę. W 12. gemie Amerykanka zniwelowała pierwszą piłkę meczową, ale przy drugiej wyrzuciła forhend.

W trwającym trzy godziny i 44 minuty meczu Siniakova zaserwowała pięć asów, a Kenin nie miała żadnego. Czeszka obroniła 15 z 23 break pointów, a sama wykorzystała dziewięć z 18 szans na przełamanie. Naliczono jej 24 kończące uderzenia i 43 niewymuszone błędy. Amerykanka miała 42 piłki wygrane bezpośrednio i 76 pomyłek. W przekroju całego spotkania Siniakova była tenisistką regularniejszą i sprytniejszą, dysponującą większym bogatszym repertuarem zagrań i skuteczniejszą w kluczowych momentach.

Bilans meczów obu reprezentacji to teraz 10-3 dla USA. Po raz trzeci zmierzyły się w finale. Czeszki były górą w japońskiej Nagoi (1985), a Amerykanki zwyciężyły w Pradze (1986). W ubiegłym sezonie drużyny te spotkały się na Florydzie w półfinale. Reprezentacja USA zwycięstwo zapewniła sobie w deblu, a później w finale w Mińsku wygrała z Białorusią. Bilans finałów Czeszek to teraz 11-1, a Amerykanek 18-12.

Czechy - USA 3:0, O2 Arena, Praga (Czechy)
finał Grupy Światowej, kort twardy w hali
sobota-niedziela, 10-11 listopada

Gra 1.: Barbora Strycova - Sofia Kenin 6:7(5), 6:1, 6:4
Gra 2.: Katerina Siniakova - Alison Riske 6:3, 7:6(2)
Gra 3.: Katerina Siniakova - Sofia Kenin 7:5, 5:7, 7:5
Gra 4.: Barbora Strycova - Alison Riske nie rozgrywano
Gra 5.: Barbora Krejcikova / Katerina Siniakova - Danielle Collins / Nicole Melichar nie rozgrywano

Komentarze (4)
avatar
Włókniarz
12.11.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Iwanek biorac za to pieniadze powinien sie postarac
relacje z flaschscore potrafil by napisac co drugi user
Twoj komentarz przywrocil mi emocje z tego meczu,a do najlepszych nie nalezal(mecz)
a
Czytaj całość
avatar
Sułtan WTA
11.11.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz