Eugenie Bouchard: Po finale Wimbledonu moje życie się zmieniło, ale wiele się nauczyłam

Getty Images / Cameron Spencer / Na zdjęciu: Eugenie Bouchard
Getty Images / Cameron Spencer / Na zdjęciu: Eugenie Bouchard

Po znakomitym 2014 roku, w kolejnych sezonach Eugenie Bouchard przeżyła liczne zawirowania. - Po finale Wimbledonu moje życie się zmieniło, ale od tamtego czasu wiele się nauczyłam - powiedziała Kanadyjka, która chce wrócić na najwyższy poziom.

W tym artykule dowiesz się o:

Eugenie Bouchard jest już w Auckland, gdzie rozpocznie 2019 rok. Będzie to dla niej siódmy sezon w zawodowym tenisie. Karierę rozpoczęła od mocnego uderzenia. Osiągnęła półfinały Australian Open i Rolanda Garrosa oraz finał Wimbledonu (wszystko w 2004). Znalazła się na piątym miejscu w rankingu i zadebiutowała w Mistrzostwach WTA. Kolejne sezony były w jej wykonaniu dużo gorsze. W 2015 i 2016 roku jeszcze utrzymała się w czołowej "50", ale 2017 ukończyła na 81. pozycji.

Sezon 2018 Bouchard zwieńczyła na 87. pozycji, choć jeszcze w czerwcu znajdowała się na 194. miejscu. Była zmuszona grać w kwalifikacjach do największych turniejów. W Rolandzie Garrosie skreczowała w pierwszym meczu, a w Wimbledonie i US Open wygrała po cztery, co oznaczało II rundę głównej drabinki. Na zakończenie sezonu osiągnęła półfinał w Luksemburgu.

Po licznych zawirowaniach Kanadyjka chce wrócić na najwyższy poziom. Ma jej w tym pomóc Michael Joyce, były szkoleniowiec Maria Szarapowej, Wiktorii Azarenki i Johanny Konty. - Mam nowego trenera i ciężko pracuję. Nie istnieją żadne gwarancje, że będę osiągać dobre wyniki, ale zdecydowanie chcę od siebie wymagać i robię wszystko, co mogę. Dobrze zakończyłam sezon, więc chcę to przenieść na 2019 rok - powiedziała Kanadyjka.

- Po finale Wimbledonu moje życie się zmieniło. Nagle znalazła się w centrum uwagi i poczułam ogromną presję, że muszę utrzymać ten poziom i osiągać tak dobre wyniki. Od tamtej pory wiele się nauczyłam. Czuję, że przeszłam przez roller coaster życia i presja jest w ostateczności tym, co nakładasz na siebie. Muszę po prostu mieć czysty umysł, nie wywierać na siebie ciśnienia, starać się grać swobodnie. I nie przejmować się tym, co ludzie mówią, bo co to kogo obchodzi? - mówiła Bouchard.

Kanadyjka miała już wielu trenerów. Pod kierunkiem Joyce'a chce wrócić do swojej naturalnie agresywnej postawy na korcie. - Czasem czuję się zagubiona w mojej grze. Lubię być agresywna i przejmować kontrolę w wymianach, a przez ostatnie kilka lat tak nie było. Najważniejsze rzecz to skupić się na tym, co jest dla mnie najlepsze, być tenisistką grającą agresywnie z głębi kortu, posyłać moje najlepsze uderzenia, a przy tym zachować konsekwencję i zawsze starać się wyprzedzać ruchy moich przeciwniczek. Muszę wrócić do podstaw, do mojej instynktownej gry, która najbardziej mi pomoże - stwierdziła finalistka Wimbledonu 2014.

Bouchard ma już za sobą test przed nowym sezonem. Wzięła udział w pokazowym turnieju w Honolulu. Pokonała Garbine Muguruzę, a w finale zmarnowała piłkę meczową i przegrała z Elise Mertens. W Auckland Kanadyjka wystąpi po raz drugi. W 2013 roku w I rundzie uległa Jelenie Wiesninie.

ZOBACZ WIDEO To miał być przejściowy rok dla siatkówki. "Na MŚ chcieliśmy być w pierwszej szóstce"

Komentarze (0)