Urodzona w 2000 roku Bianca Andreescu zachwyca swoją grą na otwarcie sezonu w Auckland. W trzystopniowych kwalifikacjach pokonała Słowaczkę Kristinę Kucovą, Australijkę Jaimee Fourlis i Niemkę Laurę Siegemund. W turnieju głównym Kanadyjka na swoim rozkładzie ma Węgierkę Timeę Babos oraz dwie wielkoszlemowe mistrzynie, Dunkę Karolinę Woźniacką i Amerykankę Venus Williams.
W meczu z Williams przegrywała 6:7(1), 0:1, ale zdobyła 11 gemów z rzędu. Ostatecznie zwyciężyła 6:7(1), 6:1, 6:3. - Wierzę, że wszystko jest możliwe, ale myślę, że zrobiłam coś niemożliwego - mówiła mająca rumuńskie korzenie 18-latka. - Pomyślałam, co się dzieje? Przełamałam ją pięć razy z rzędu. Venus to jedna z najlepiej serwujących tenisistek. Tym razem jej podanie nie funkcjonowało, jak w innych meczach, które widziałam. Jednak przejęłam nad tym kontrolę. To był prawdziwy prezent, może taki spóźniony świąteczny - dodała.
Kanadyjka przyznała, że w końcówce była bardzo zdenerwowana. - Naprawdę trzymałam się mocno do stanu 5:0 w trzecim secie. Potem pojawiła się myśl, że dzieli mnie gem od zwycięstwa. Venus podniosła poziom swojej gry, a ja trochę się cofnęłam. Przy 5:3 powiedziałam sobie, że muszę przycisnąć, biegać do wszystkiego. Tak właśnie zrobiłam i zadziałało. Może powinnam tak czynić w każdym punkcie - stwierdziła deblowa mistrzyni juniorskich Australian Open i Rolanda Garrosa 2017.
Wcześniej Andreescu rozprawiła się z Woźniacką, która od 14 stycznia będzie broniła tytułu w Australian Open. - Moim celem było przejść kwalifikacje i może wygrać coś jeszcze, ale pokonałam kilka najlepszych tenisistek. Kto wie, co się jeszcze wydarzy? - powiedziała Kanadyjka.
ZOBACZ WIDEO Trudny wybór sportowca roku w Polsce. "Najlepiej byłoby podzielić nagrodę"
- To jest jak podwójne marzenie. Jestem oszołomiona. Nie wiem, czy to sen, jeśli ktoś z was może mnie uszczypnąć, to bardzo poproszę. Naprawdę ciężko pracowałam na ten moment, po prostu cieszę się - mówiła tenisistka z Thornhill.
W pierwszym w karierze półfinale w głównym cyklu zmierzy się z Tajwanką Su-Wei Hsieh. - Wyobrażałam sobie, że pokonuję najlepsze tenisistki i marzenia naprawdę się spełniają. Wiem, że mogę rywalizować na tym poziomie. Moja pewność siebie wzrosła teraz dwadzieścia razy. Karolina to przecież była liderka rankingu i wielkoszlemowa mistrzyni - powiedziała Andreescu po wyeliminowaniu Woźniackiej.
Docierając do półfinału Kanadyjka zapewniła sobie awans w rankingu ze 152. w okolice 115. miejsca. Jeśli wygra cały turniej zadebiutuje w Top 100. O finał powalczy w sobotę, początek około godz. 7:00 czasu polskiego.