Bianca Andreescu efektownie wejdzie do czołowej "50" rankingu. W styczniu była notowana na 152. miejscu, a po turnieju w Indian Wells znajdzie się na 37. pozycji albo jeszcze wyżej, jeśli awansuje do półfinału. W ćwierćfinale rozbiła 6:0, 6:1 Garbine Muguruzę, mistrzynię Rolanda Garrosa 2016 i Wimbledonu 2017. - Wyszłam na kort, aby wygrać. Nie skupiałam się na tym, kto był po drugiej stronie siatki. To mi pomogło, poza tym serwis działał na moją korzyść. Podanie Garbine nie funkcjonowało zbyt dobrze, więc z tego skorzystałam. Wygrałam w niecałą godzinę, co zdecydowanie jest dobre dla mojego ciała - mówiła 18-letnia Kanadyjka.
Pokonując Qiang Wang, Andreescu zapewniła sobie debiut w czołowej "50". Zwyciężając w 52 minuty Muguruzę zagwarantowała sobie wejście do Top 40. Co będzie dalej? - Może Top 25? Kto wie? Biorę to, co mi daje każdy kolejny dzień - powiedziała uśmiechnięta.
W marcu ubiegłego roku Andreescu mogła tylko marzyć o udziale w tak prestiżowej imprezie. Znajdowała się na 198. miejscu w rankingu. W obecnym sezonie wygrała już 26 meczów (bilans 26-3). W drodze do finału w Auckland Kanadyjka zanotowała pierwszą wygraną z tenisistką z Top 10 rankingu. Wyeliminowała Karolinę Woźniacką. Poza tym w styczniu jako kwalifikantka doszła do II rundy Australian Open i wygrała challenger WTA w Newport Beach. W lutym poprowadziła Kanadę do zwycięstwa nad Holandią w Pucharze Federacji (zdobyła dwa pewne punkty), a następnie dotarła do półfinału w Acapulco. W Indian Wells jedynego seta straciła w I rundzie z Iriną-Camelia Begu.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: była koszykarka pracuje dla Victoria's Secret
Zobacz także: Belinda Bencić odprawiła Karolinę Pliskovą. Szwajcarka zagra o finał
- Powtórzę po raz kolejny, że zaufanie do własnych możliwości jest wszystkim, a także doświadczenie. W ubiegłym roku zaczęłam brać udział w dużych turniejach. Myślę, że z każdym kolejnym meczem zdobywam coraz większe doświadczenie. Czy wygrywam czy przegrywam, zawsze się czegoś uczę. Tegoroczne zwycięstwa zdecydowanie dały mi dużo pewności siebie - stwierdziła Andreescu.
Co sprawia, że Kanadyjka robi taką furorę w zawodowym tenisie? Nie jest tajemnicą, że praktykuje jogę i medytację. - Robię to cały czas, od momentu, gdy ukończyłam 14 lat. Stało się to dla mnie nawykiem - powiedziała. - Budzę się każdego ranka i pierwsza rzecz, którą robię to medytacja. To mi naprawdę pomaga w dobrym rozpoczęciu dnia. Nie wpatruję się w telefon czy coś innego, nie jestem niczym przytłoczona. To taka kreatywna wizualizacja. Każdego dnia poświęcam 15 minut, aby uzyskać równowagę ciała i umysłu. Wielu ludzi pracuje nad fizyczną stroną, a moim zdaniem najważniejsza jest część mentalna, ponieważ kontroluje całe twoje ciało. Tak wygląda moje 15 minut każdego ranka. Wyobrażam sobie, że to będzie dobry dzień - wyjaśniła Andreescu.
18-latka z Thornhill ma rumuńskie korzenie. - Zaczęłam grać w tenisa w wieku siedmiu lat w Rumunii. Urodziłam się jednak w Kanadzie. Moi rodzice tam pracowali, więc kursowaliśmy pomiędzy oboma krajami. Później, gdy zaczęłam już tenis traktować na poważnie, wróciłam do Kanady i otrzymałam wsparcie Kanadyjskiej Federacji Tenisowej - mówiła o swoich początkach. Najpierw współpracowała z Nathalie Tauziat, byłą trzecią rakietą globu i finalistką Wimbledonu 1998. Od ubiegłorocznego Australian Open jej trenerem jest Sylvain Bruneau, który do ubiegłego roku był kapitanem reprezentacji Kanady w Pucharze Federacji.
Czytaj także: Andżelika Kerber lepsza od Venus Williams. Trzeci półfinał Niemki w Kalifornii
W półfinale Andreescu zmierzy się z Eliną Switoliną. Początek meczu o godz. 2:30 czasu polskiego z piątku na sobotę. Jeśli Kanadyjka pokona Ukrainkę, osiągnie drugi finał w głównym cyklu i zapewni sobie awans w rankingu na 33. miejsce. Andreescu to najmłodsza półfinalistka kalifornijskiej imprezy od czasu Anastazji Pawluczenkowej (2009).