Koniec niezwykłej serii. Przerwał ją Roger Federer

Getty Images / Matthew Stockman / Na zdjęciu: Roger Federer, mistrz Miami Open 2019
Getty Images / Matthew Stockman / Na zdjęciu: Roger Federer, mistrz Miami Open 2019

"Co turniej, to inny mistrz" - taka niepisana zasada obowiązywała w tenisowych rozgrywkach głównego cyklu przez pierwszy kwartał. Przerwał ją dopiero Roger Federer, w niedzielę wygrywając imprezę w Miami.

Początek sezonu 2019 w tenisowych rozgrywkach pod wieloma względami był godny uwagi. Na horyzoncie pojawiły się nowe potencjalne gwiazdy jak Bianca Andreescu, Felix Auger-Aliassime czy Hubert Hurkacz, a kilku tenisistów - Andreescu, Ashleigh Barty, Laslo Djere czy Dominic Thiem - zdobyło swoje największe tytuły w karierach. Pierwszy kwartał był wyjątkowy także z powodu niezwykłej różnorodności. Każdy z 33 turniejów (19 męskich i 14 kobiecych) miał innego mistrza.

Po najważniejsze trofea sięgnęli Novak Djoković i Naomi Osaka, którzy wygrali Australian Open. Prócz Serba i Japonki, w styczniu z triumfów cieszyli się też Roberto Bautista (w Dosze), Kei Nishikori (Brisbane), Kevin Anderson (Madras), Karolina Pliskova (Brisbane), Aryna Sabalenka (Shenzhen), Julia Görges (Auckland), Alex de Minaur (Sydney), Tennys Sandgren (Auckland), Petra Kvitova (Sydney) i Sofia Kenin (Hobart).

Czytaj także: Challenger Monterrey: krótka przygoda Michała Przysiężnego. Polak przegrał w godzinę

W lutym mistrzostwa zdobyli Kiki Bertens (Petersburg), Dajana Jastremska (Hua Hin), Jo-Wilfried Tsonga (Montpellier), Danił Miedwiediew (Sofia), Juan Ignacio Londero (Cordoba), Gael Monfils (Rotterdam), Reilly Opelka (Nowy Jork), Marco Cecchinato (Buenos Aires), Elise Mertens (Doha), Djere (Rio de Janeiro), Stefanos Tsitsipas (Marsylia), Radu Albot (Delray Beach), Belinda Bencić (Dubaj), Alison van Uytvanck (Budapeszt), Roger Federer (Dubaj), Nick Kyrgios (Acapulco), Guido Pella (Sao Paulo) i Yafan Wang (Acapulco).

ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 90. Urszula Radwańska: Mój cel to powrót do czołowej "30" światowego tenisa

Również marcowe wielkie turnieje na kortach twardych w USA przynosiły różnych zwycięzców. W Indian Wells triumfowali Thiem i Andreescu. Z kolei w Miami wśród kobiet najlepsza okazała się Barty, a w rywalizacji mężczyzn w finale zmierzyli się Federer i John Isner.

I to właśnie niedzielny finał męskiej edycji Miami Open zakończył tę niebywałą różnorodność. Federer wygrał bowiem 6:1, 6:4 i został pierwszym tenisistą, który w tym sezonie wywalczył drugi tytuł w głównym cyklu tenisowych rozgrywek (wcześniej zwyciężył w Dubaju). Po 33 kolejnych turniejach, w których każdy miał innego zwycięzcę.

Niedzielnym triumfem Szwajcar zakończył więc tę niezwykłą serię, ale wciąż kontynuowana jest inna, wyłącznie związana z kobiecymi rozgrywkami. Po raz pierwszy każdy z 14 turniejów WTA na początku sezonu został wygrany przez inną zawodniczkę.

Czy ta passa zostanie przedłużona o kolejne turnieje? W tym tygodniu odbywają się dwie imprezy rangi WTA Tour - w Charleston i w Monterrey. Tylko w Charleston w drabince pojawiły się tenisistki, które w tym sezonie mają na koncie tytuł - Sabalenka, Kenin, Mertens, Goerges, Bencić i Bertens . Jeśli jedna z nich wygra Volvo Car Open, zostanie pierwszą w tym sezonie tenisistką z dwoma tytułami na koncie. Jeśli nie, zasada "co turniej, to inna mistrzyni" będzie kontynuowana.

Komentarze (2)
avatar
Lorenzo Emiliano
3.04.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
W razie czego w kwestii walki z łysiną Rafałek służy radą, a Nole szczepką :D 
avatar
Kri100
2.04.2019
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Roger nam już nawet łysieć zaczął!