W meczach dolnej połówki turniejowej drabinki nie było niespodzianek. Przedstawiciele młodego pokolenia wytrzymali napór ze strony potężnie serwujących Amerykanów i zameldowali się w półfinale. Najpierw swój mecz wygrał oznaczony "trójką" Stefanos Tsitsipas. Grek pokonał Johna Isnera 7:6(3), 6:3, rewanżując się za porażki doznane w 2017 roku w Szanghaju i Wimbledonie 2018.
Tsitsipas nie dał się w piątek zaskoczyć reprezentantowi USA. Uważnie pilnował własnego serwisu i cierpliwie wyczekiwał swoich szans. W tie breaku pierwszego seta natychmiast uzyskał przewagę, której nie oddał do końca rozgrywki. Z kolei w drugiej partii wywalczył jedyne w meczu przełamanie i po 73 minutach odniósł zasłużone zwycięstwo.
Podobnie było w spotkaniu Alexandra Zvereva z Samem Querreyem. Dopóki Amerykanin serwował na wysokim poziomie (w sumie posłał 15 asów), Niemiec niewiele mógł zrobić. Potem jednak przyszedł tie break, w którym tenisista z Hamburga szybko wyszedł na prowadzenie. Wygrana w partii otwarcia wyraźnie go uskrzydliła. W drugim secie Zverev przełamał dwukrotnie i po 72 minutach zwyciężył 7:6(3), 6:2.
W takich okolicznościach w półfinale zawodów China Open 2019 wystąpią wszyscy najwyżej rozstawieni uczestnicy turnieju. W pierwszej parze spotkają Austriak Dominic Thiem (numer 1) i Rosjanin Karen Chaczanow (numer 4). Natomiast w sobotniej sesji wieczornej dojdzie do czwartego w tourze pojedynku Zvereva (numer 2) z Tsitsipasem (numer 3). Grek ma z Niemcem bilans 2-1, bowiem na porażkę doznaną w zeszłym roku w Waszyngtonie odpowiedział zwycięstwami w Toronto (2018) i Madrycie (2019).
China Open, Pekin (Chiny)
ATP Tour 500, kort twardy, pula nagród 3,515 mln dolarów
piątek, 4 października
ćwierćfinał gry pojedynczej:
Alexander Zverev (Niemcy, 2) - Sam Querrey (USA) 7:6(3), 6:2
Stefanos Tsitsipas (Grecja, 3) - John Isner (USA) 7:6(3), 6:3
Zobacz także:
Pekin: Dominic Thiem zatrzymał Andy'ego Murraya
Tokio: Novak Djoković i David Goffin wygrali w mniej niż godzinę
ZOBACZ WIDEO Mistrzostwa świata w lekkoatletyce Doha 2019. Fantastyczny powrót mamy. Kamila Lićwinko: Ten skok mnie wzruszył!