WTA Finals: o krok od obrony mistrzostwa. Timea Babos i Kristina Mladenović wystąpią w finale

Getty Images / Yong Teck Lim / Na zdjęciu: Kristina Mladenović i Timea Babos
Getty Images / Yong Teck Lim / Na zdjęciu: Kristina Mladenović i Timea Babos

Kristina Mladenović i Timea Babos będą miały w niedzielę szansę powtórzyć zeszłoroczny sukces w WTA Finals. Francuzka i Węgierka pokonały Samanthę Stosur i Shuai Zhang i zameldowały się w finale Turnieju Mistrzyń w Shenzhen.

Po wygraniu rywalizacji w grupie czerwonej Timea Babos i Kristina Mladenović były faworytkami sobotniego półfinału z duetem Samantha Stosur i Shuai Zhang. Kibice jednak mocno wspierali swoją reprezentantkę, a Chinka i jej australijska partnerka miały swoje szanse, lecz nie zdołały przechylić szali zwycięstwa na swoją korzyść.

Babos i Mladenović znów wolno weszły w mecz i dały się zaskoczyć. Zdobyły co prawda pierwsze przełamanie, ale potem przegrały sześć gemów z rzędów i w efekcie całego seta. Potem poprawiły się w drugiej partii. Wróciły ze stanu 0:2, a w 10. gemie zdobyły kluczowego breaka przy podaniu Stosur.

Kwestia awansu do finału rozstrzygnęła się w super tie breaku. W nim wydarzenia zmieniały się jak w kalejdoskopie. Babos i Mladenović zaczęły od prowadzenia 3-1, ale potem przegrały sześć kolejnych punktów. Gdy wizja porażki zajrzała im w oczy, poprawiły grę. Stosur i Zhang znów nie utrzymały przewagi. Od stanu 7-3 zdobyły tylko punkt i to węgiersko-francuska para zwyciężyła ostatecznie 1:6, 6:4, 10-8.

W takich okolicznościach Babos i Mladenović powalczą w niedzielę o obronę tytułu w Mistrzostwach WTA. Ich przeciwniczkami będą Niemka Anna-Lena Grönefeld i Holenderka Demi Schuurs lub Tajwanka Su-Wei Hsieh i Czeszka Barbora Strycova.

WTA Finals, Shenzhen (Chiny)
Tour Championships, kort twardy w hali, pula nagród 14 mln dolarów
sobota, 2 listopada

półfinał gry podwójnej:

Timea Babos (Węgry, 3) / Kristina Mladenović (Francja, 3) - Samantha Stosur (Australia, 7) / Shuai Zhang (Chiny, 7) 1:6, 6:4, 10-8

Wyniki i tabele WTA Finals

ZOBACZ WIDEO Stacja Tokio. Dramatyczne sceny na mistrzostwach świata. Artur Mikołajczewski: Dałem z siebie więcej niż mogłem

Komentarze (0)