Pod koniec listopada 2019 roku białoruskie media poinformowały, że w wieku 43 lat zmarł ojciec Aryny Sabalenki - Siergiej. Były hokeista wprowadził córkę do świata sportu. - Pewnego dnia ojciec wiózł mnie samochodem i zobaczył korty. Zabrał mnie na nie, a mnie bardzo się spodobało i tak się zaczęło - mówiła parę lat temu w jednym z wywiadów.
Wiadomość o śmierci taty dotarła do Sabalenki w momencie, gdy po udanej azjatyckiej jesieni rozpoczynała przygotowania do nowego sezonu. Potem zawodniczka miała problem z opuszczeniem rodzinnego domu, aby rozpocząć zmagania w 2020 roku. - Podczas przygotowań ciężko mi się trenowało. Nie mogłam zostawić moich rodziców, ponieważ sytuacja była trudna. W ogóle nie cieszyłam grą w tenisa. Wychodziłam na kort, bo musiałam - wyznała tenisistka w rozmowie dla wtatennis.com.
Powrót do touru nie był dla Białorusinki łatwy. W Shenzhen wygrała tylko jeden mecz i nie zdołała obronić wywalczonego w 2019 roku mistrzostwa. - Staram się walczyć, ponieważ mój ojciec chciał, bym została numerem jeden na świecie. Robię to dla niego, co pomaga mi być teraz silną - stwierdziła Sabalenka, która w ćwierćfinale zawodów WTA Premier w Adelajdzie pokonała w czwartek Simonę Halep.
Zobacz także:
Roger Federer odpowiedział Grecie Thunberg
Serena Williams pomaga poszkodowanym przez pożary
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Ewa Brodnicka jako Superwoman