- Każdy z zawodników, zwłaszcza kapitan, Michał Przysiężny i Jerzy Janowicz opowiadali mi o debiutach. Przekazali mi swoje doświadczenie i ułatwiło mi to granie - tłumaczył po zwycięskim spotkaniu Kacper Żuk. Polski tenisista nerwowo radził sobie do stanu 2:2, później wszystko poszło już znacznie łatwiej, ostatecznie Ching Lam przegrał 2:6, 1:6.
Spotkanie rozgrywane było przy pustych trybunach. Taką decyzję podjął wojewoda, wszystko przez obawę przed koronawirusem. Z tego względu było nieco inaczej niż zwykle podczas rozgrywek. - Kiedy nie idzie, to publiczność motywuje do gry, więc gra bez kibiców była dla mnie czymś nowym. Debiut w Pucharze Davisa, szczególnie w roli faworyta, nie jest łatwy. Na początku było naprawdę ciężko. Ostatnie dni grałem naprawdę dobrze, a przeciwnik - nie ma co mówić - grałem w tym sezonie z trudniejszymi. W końcu jednak wskoczyłem na swój poziom - mówił Żuk.
W styczniu debiutował w kadrze, ale w zupełnie innych rozgrywkach. - W ATP Cup grałem z przeciwnikami, których znałem z telewizji. Tam mogłem się zastanawiać czy dostanę dwa gemy, czy jednak nawiążę walkę. Grałem z dwoma zawodnikami z Top 100, z jednym przegrałem po walce, z drugim wygrałem. To mi pokazało, że mogę rywalizować z takimi tenisistami. Zmotywowało mnie to do dalszej pracy i uświadomiło, że może znajdę się kiedyś tam, gdzie oni - podkreślił.
Był to debiut nie tylko dla tenisisty, ale też dla kapitana, a w tej roli po raz pierwszy miał okazję się sprawdzić Mariusz Fyrstenberg. - Z kapitanem przed meczem omówiliśmy pewne rzeczy, uzgodniliśmy, co powinien mi mówić, bo Mariusz nie zna mnie jeszcze aż tak dobrze. Cieszę się, że to właśnie robił - powiedział. - Typowe powiedzenie to "graj swoje". Do mnie trafia też "graj odważnie" - zakończył.
Żuk dał pierwszy punkt reprezentacji Polski w starciu z Hongkongiem.
Czytaj też:
Tenis. Jerzy Janowicz: Muszę sobie dać jeszcze jedną szansę
Tenis. Puchar Davisa. Nowe doświadczenie reprezentacji Hongkongu. Kort w hali i daleko od domu
ZOBACZ WIDEO: Mariusz Fyrstenberg: Janowicz teraz przypomina mi siebie sprzed lat, kiedy był w Top 20