Od momentu odwołania marcowych turniejów w Indian Wells i Miami, cały tenisowy cykl został zawieszony z powodu pandemii koronawirusa. Na ten moment rywalizacja na zawodowych kortów jest wstrzymana do 12 lipca. Wcześniej liczono na grę na nawierzchni trawiastej. Jednak ostatecznie odwołano wszystkie imprezy na tej nawierzchni, w tym Wimbledon.
Richard Gasquet (ATP 50) uważa, że w lipcu tenisiści również nie wrócą na kort. - Trudno jest mówić o przyszłości, ale wydaje mi się mało prawdopodobne, że Tour zostanie wznowiony przed wrześniem. Jestem pesymistą. Nie wiem czy istnieje inny sport tak zglobalizowany jak tenis - cytuje Francuza portal ubitennis.net.
- W tej chwili nie myślę o tenisie. Gdy organizujesz turniej, bierze w nim udział 60 narodowości i niesamowity tłum kibiców. Podróże będą ograniczone. Tenisistom z wielu krajów nie będzie łatwo przemieszczać się po całym świecie. Istnieje wiele ograniczeń - stwierdził Gasquet.
- To, co się dzieje, jest surrealistyczne. Ludzie przeżywają ogromny kryzys. Sam nie mogę mówić o stresie, bo nie grozi mi jutro utrata pracy - dodał 33-letni Francuz, który może się pochwalić trzema wielkoszlemowymi półfinałami (Wimbledon 2017 i 2015, US Open 2013).
- Musimy uratować, co się da. Najważniejsze są turnieje wielkoszlemowe - powiedział Gasquet, który w rankingu najwyżej był notowany na siódmym miejscu. Na ten moment w kalendarzu pozostają dwie wielkie imprezy, US Open (24 sierpnia - 13 września) i przeniesiony z wiosny na jesień Roland Garros (20 września - 4 października).
Zobacz także:
Koronawirus. Czołowi tenisiści chcą pomóc niżej notowanym zawodnikom. Dołożą się także Polacy
Koronawirus. W czerwcu decyzja ws. US Open. "Czynnikiem decydującym będzie zdrowie"
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Kryzys dotyka Michała Winiarskiego. "Dogadaliśmy się, że będziemy płacić 1/3 czynszu"