Niepewność - to słowo najlepiej oddaje sytuację, w jakiej teraz znajdują się tenisiści. Zawodnicy nie wiedzą, kiedy zawodowe rozgrywki zostaną wznowione, a wielu niżej notowanych graczy musi martwić się o swoją przyszłość.
- Tenis jest sportem indywidualnym. Bardzo indywidualnym. I właśnie dlatego my, gracze, znajdujemy się obecnie w bardzo niepewnej sytuacji - przyznał Marco Trungelliti, cytowany przez agencję EFE.
- Sposób, w jaki tenisowe organizacje radzą sobie z tą sytuacją, jest zły - kontynuował. - System jest słaby i wyklucza szkoleniowców czy trenerów przygotowania fizycznego. Spadek w rankingu oznacza gorszy czas, a 120. tenisista świata ma problem, by przetrwać do końca miesiąca. To wszystko jest bolesne. W tej chwili wśród tenisistów i trenerów panuje duży gniew.
ZOBACZ WIDEO: Kolejni sportowcy nie chcą trenować w COS-ach. Minister sportu komentuje: Uważam, że część dyscyplin może trenować w domu
Aby pomóc niżej notowanym tenisistom, powstał fundusz pomocy. Projekt został skrytykowany przez Dominika Thiema. Argentyńczyk, aktualnie 231. gracz rankingu ATP i jeden z potencjalnych beneficjentów programu, odniósł się do słów Austriaka. - Niektórzy tenisiści zdają sobie sprawę, w jakiej sytuacji jesteśmy, a niektórzy nie. Dla tych drugich nie liczymy się jako istoty ludzkie. Thiem właśnie dał to do zrozumienia. Oczywiście, każdy robi ze swoimi pieniędzmi co chce, ale powiedzenie, że tenisista nie zasługuje na pomoc, podczas gdy młodzi chłopcy pracują jak zwierzęta, by odnieść sukces, jest bardzo brzydkie - stwierdził.
30-latek uderzył również w tenisowych działaczy. - Przewodniczący są pierwszymi, którzy powinni dawać przykład. A dowodzący ATP nawet nie obniżyli sobie pensji, mimo że teraz nie pracują.
- W tenisie nie ma żadnych informacji i jakiejkolwiek przynależności. Brakuje też pomocy finansowej i psychologicznej, a brak komunikacji jest przerażający - dodał Trungelliti.
Jest porozumienie w sprawie funduszu pomocowego. 6 milionów dolarów na rzecz tenisistów