Zainicjowany przez Novaka Djokovicia cykl Adria Tour został przedwcześnie zakończony po tym, jak u uczestniczących w zawodach Serba oraz Grigora Dimitrowa, Viktora Troickiego i Borny Coricia wykryto koronawirusa. Krytyka za zakażenia spadła głównie na tenisistę z Belgradu.
Tymczasem Nikola Pilić uważa, że taka interpretacja nie jest słuszna. - Nie sądzę, że obwinianie Novaka jest właściwe. Winić może się jedynie on sam. Novak spełnił wszystkie formalności i chciał nadać temu sportowi odrobinę normalności - mówił Chorwat w rozmowie z dziennikiem "Münchner Merkur".
- Novak nie jest jedynym winowajcą. Pozostali tenisiści chętnie uczestniczyli w turnieju. Uderzanie w samego Novaka jest zbyt łatwe - powiedział finalista Roland Garros 1973 i mistrz US Open 1970 w deblu.
ZOBACZ WIDEO: Orlen nie rezygnuje ze wspierania polskiego sportu w czasie kryzysu. "Zwiększyliśmy na to budżet o prawie 100 procent"
Pilić stanął w obronie Djokovicia, ale wskazał też błędy w organizacji turnieju. - Czy naprawdę na trybunach musiało być cztery tysiące kibiców? Czy może tenisiści powinni byli zostać przetestowani? To są uzasadnione pytania. Ale Novak nie miał złych intencji.
80-letni Pilić bardzo dobrze zna Djokovicia. Jako nastolatek belgradczyk trenował w jego akademii tenisowej pod Monachium oraz wspólnie pracowali w reprezentacji Serbii. - Novak to perfekcjonista i jest ekstremalny we wszystkim, co robi. Tutaj najwyraźniej z całą mocą chciał coś udowodnić, ale było za wcześnie. I to był błąd.
Co ciekawe, chorwacki trener otrzymał zaproszenie na imprezę w Zadarze, ale z niego nie skorzystał. - To byłoby dla mnie zbyt niebezpieczne. Musiałbym przejechać samochodem ponad 300 kilometrów. Unikam też miejsc, w których znajduje się wielu ludzi - wyjaśnił.
Goran Ivanisević broni Novaka Djokovicia. "Każdy jest teraz mądry"