Wiosną Rafael Nadal aktywnie uczestniczył w walce z pandemią koronawirusa w Hiszpanii. Tenisista organizował aukcje charytatywne i brał udział w kampaniach społecznych. Wspierał rodaków w trudnych chwilach, ale też skrytykował działania rządzących. - Jeśli chodzi o ratowanie życia, mam poczucie, że można było zrobić więcej. Gdyby wcześniej zostały podjęte działania zapobiegawcze, pozwoliłoby to uniknąć konieczności zastosowania ekstremalnych środków - powiedział na początku maja.
Tamte słowa Nadala zostały użyte jako gra polityczna. Część społeczeństwa zarzuciła tenisiście, że bezpodstawnie negatywnie ocenia działania rządu. Musiał się zmierzyć z krytyką, zwłaszcza w mediach społecznościowych. W najnowszym wydaniu magazynu "GQ" odniósł się do tych wydarzeń.
- Pochodzę z innej epoki. Nie urodziłem się w erze portali społecznościowych, nie dorastałem z nimi i jestem trochę poza tym wszystkim - mówił Hiszpan. - Żyjemy w świecie, w którym negatywne informacje lub opinie są nagłaśniane, a pozytywne nigdy.
ZOBACZ WIDEO: Lotos PZT Polish Tour. Paula Kania-Choduń: Tenis w końcu sprawia mi przyjemność
- Trzymam się tego, co wtedy mówiłem, i mogę powtórzyć, bo to nic niezwykłego - kontynuował. - Powiedziałem, co wtedy czułem. Jestem obywatelem Hiszpanii i mam prawo do wyrażania swojej opinii jak każdy inny. A to, czy moje wypowiedzi mają wpływ lub są wykorzystywane politycznie przez jedną albo drugą stronę, już nie zależy ode mnie.
- Nie zamierzam wchodzić w radykalizację, którą wielu zamierza zaszczepić w tym społeczeństwie, starając się wywoływać kontrowersje ze wszystkim - zaznaczył. - Nadszedł czas, kiedy wszystko, co się mówi, jest polityczne. Flaga też jest polityczna. Jeśli ktoś powie, że zrobili coś dobrze lub źle, również jest to upolityczniane. Nie można już swobodnie wyrażać tego, w co się wierzy, bo wtedy źle mówisz o rządzie. Ja nigdy nie mówiłem źle o rządzie. Po prostu wtedy wypowiedziałem swoje zdanie i zrobiłem to z największym szacunkiem.
Nadal podkreślił, że nie chce być angażowany w sprawy polityczne. - Dziś absolutnie nie można nic powiedzieć, bo niestety nas radykalizują. Nie interesuje mnie udział w tym cyrku hipokryzji i radykalizacji. Jestem osobą, która nie ma potrzeby zajmować się polityką. Nie chcę dawać korzyści lub szkód, gdy coś powiem.
- Kiedy coś powiem, robię to jako zwykły obywatel i z pokorą, na jaką pozwala mi moja wiedza. Nie jestem lekarzem. Jestem sportowcem, który śledzi wiadomości. A kiedy zadają mi pytanie, to mam nie odpowiadać? Nie, muszę wyrazić opinie. Jeśli nie, to wyjdę na głupka - spuentował ze śmiechem.
"Okropny" występ Dominika Thiema w Western & Southern Open. Austriak chce się odkuć w US Open