Pablo Carreno włożył ogromny wysiłek w awans do półfinału US Open 2020. W ćwierćfinale Hiszpan wyszedł zwycięsko z trwającej cztery godziny i osiem minut batalii z Denisem Shapovalovem, pokonując Kanadyjczyka 3:6, 7:6(5), 7:6(4), 0:6, 6:3.
- Jestem zniszczony, ale wyjątkowo szczęśliwy. Po tak wielkiej bitwie trudno znaleźć słowa, ale awans do półfinału to niesamowite uczucie - mówił po pojedynku w wywiadzie dla ESPN.
Na pomeczowej konferencji prasowej już bardziej analitycznie podszedł do sprawy. Wyjaśnił, że w trakcie czwartego seta zmagał się z dużymi problemami fizycznymi, a w kontynuowaniu gry pomogła mu pomoc fizjoterapeuty.
ZOBACZ WIDEO: US Open. Dyskwalifikacja Djokovicia. Czy Wojciech Fibak podjąłby inną decyzję? "Regulamin jest restrykcyjny"
- Czułem ból pleców. Fizjoterapeuta powiedział mi, że są trochę zablokowane. Po przerwie medycznej nie byłem w 100 proc. sprawny, bo graliśmy już przez około cztery godziny, ale mogłem kontynuować mecz - wyjaśnił.
Hiszpan ocenił mecz jako "bardzo trudny". - Czułem nerwy. Było pięć setów, a ty grasz, by awansować do półfinału. Nie jest łatwo rywalizować w tego typu pojedynkach. Denis jest niesamowitym tenisistą i starał się grać bardziej agresywnie niż ja. To dla mnie wspaniałe zwycięstwo.
Dla Carreno to drugi wielkoszlemowy półfinał w karierze. Przed trzema laty także doszedł do 1/2 finału US Open, ale wówczas przegrał z Kevinem Andersonem. W meczu o finał tegorocznej edycji, w piątek, zmierzy się z Alexandrem Zverevem.
- To bardzo ważne dla mojego poczucia pewności siebie. Skoro znów jestem w wielkoszlemowym półfinale, to znaczy, że prezentuję odpowiedni poziom - podkreślił 29-latek z Gijon.
US Open: Denis Shapovalov zszokowany ozdrowieniem Pablo Carreno. "Wyglądał na martwego"