Alexander Zverev był o krok do triumfu w US Open 2020. W finale z Dominiciem Thiemem miał przewagę dwóch setów i przełamania w trzecim, lecz dał się dogonić. Z kolei w piątej partii prowadził 5:3 i serwował po zwycięstwo, ale roztrwonił i tę przewagę. W efekcie przegrał 6:2, 6:4, 4:6, 3:6, 6:7(6).
- Porażka w finale turnieju wielkoszlemowego, w którym prowadzisz 2-0 w setach i masz przełamanie w trzecim nie jest łatwa - mówił podczas konferencji prasowej, cytowany przez usopen.org. - Mecz się odwrócił, kiedy on pierwszy raz przełamał mnie w trzecim secie. Od tego momentu zaczął grać coraz lepiej, a ja znacznie gorzej - ocenił.
- Byłem bardzo blisko zostania wielkoszlemowym mistrzem - żałował niewykorzystanej szansy. - Dzieliło mnie od tego kilka punktów. Bardziej zdenerwował mnie nie trzeci, lecz piąty set. Zmarnowałem w nim wiele okazji. Z kolei w tie breaku miałem skurcze i nie byłem w stanie trafiać pierwszym serwisem.
Podczas ceremonii zakończenia turnieju Niemiec rozpłakał się, wspominając o zakażonych koronawirusem rodzicach. - Miałem w sobie mnóstwo emocji i nie mogłem połączyć ze sobą dwóch słów. Właściwie nie pamiętam, co wtedy mówiłem - wyjaśnił. - Z nimi jest już wszystko w porządku. Ale był to powód, dla którego nie przyjechali ze mną do Nowego Jorku - zaznaczył.
Tenisista z Hamburga przegrał swój debiutancki wielkoszlemowy finał, ale ma nadzieję, że zdobędzie tytuł w turnieju tej rangi. - Mam 23 lata. Nie sądzę, że to była moja ostatnia szansa. Wierzę, że zostanę wielkoszlemowym mistrzem - powiedział.
US Open: Dominic Thiem z wymarzonym wielkoszlemowym tytułem. "Osiągnąłem życiowy cel"
ZOBACZ WIDEO: US Open. Dyskwalifikacja Djokovicia. Czy Wojciech Fibak podjąłby inną decyzję? "Regulamin jest restrykcyjny"