Andre Agassi to ikona światowego tenisa. Amerykanin wywalczył wszystkie najważniejsza trofea. Zdobył osiem tytułów wielkoszlemowych (cztery razy w Australian Open, dwa razy w US Open i po jednym razie w Rolandzie Garrosie oraz w Wimbledonie), złoty medal olimpijski w singlu (w 1996 roku w Atlancie), wygrał ATP Finals, trzykrotnie z reprezentacją triumfował w Pucharze Davisa oraz przez 101 tygodni zajmował pierwsze miejsce w rankingu ATP.
Agassi zakończył karierę w 2006 roku. Wówczas po wielkoszlemowe laury sięgali już Roger Federer i Rafael Nadal. Kilka lat później dołączył do nich Novak Djoković. Obecnie to trzech najbardziej utytułowanych tenisistów w historii.
- Cieszę się, że szczyt mojej kariery nie przypadł na ich pokolenie. To trzech najlepszych tenisistów w historii i wszyscy występują w tym samym czasie - powiedział Agassi o "Wielkiej Trójce" męskiego tenisa w wywiadzie dla "Hindustan Times".
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Justyna Kowalczyk i droga na obiad. Nagranie jest hitem sieci
Amerykanin 11-krotnie zmierzył się z Federerem (bilans 3-8) i dwukrotnie z Nadalem (0-2). - W dniu, kiedy zmierzyłem się z Federerem, zdałem sobie sprawę, że gram z najlepszym tenisistów wszech czasów. Nigdy nie miałem okazji rywalizować z Nadalem w najlepszej formie i jestem za to wdzięczny - wspominał.
Z Djokoviciem natomiast Agassi nigdy nie zagrał. - Djoković to ktoś, kto radzi sobie i jest w stanie wygrywać na każdej nawierzchni. To bardzo ważna rzecz - powiedział o Serbie.
Amerykanin był za to trenerem Djokovicia. Współpracowali przez dziewięć miesięcy w latach 2017-18, kiedy belgradczyk miał słabszy okres. - Novak ciągle potrzebuje powodów do walki. W okresie naszej współpracy nie stracił swojej gry z dnia na dzień. Miał wiele informacji, których przetworzenie zajęło mu trochę czasu. Rozstając się z nim, rzuciłem mu wyzwanie i dałem powód do udowodnienia czegoś. Wrócił do swoich korzeni. Tego właśnie potrzebował. Novak zawsze chce pobudzenia na korcie - mówił.
Agassi zachwyca się "Wielką Trójką", ale zgadza się z opiniami, że nadchodzi kres jej dominacji. - Młodsi zaczęli pukać do drzwi. Zverev, Miedwiediew i Thiem oraz kilku innych 20-latków nie tylko wierzą, że mogą z nimi wygrywać, ale zaczynają tego oczekiwać. Nadchodzi czas zmiany warty - stwierdził.