W grudniu zeszłego roku Leander Paes ogłosił, że sezon 2020 będzie jego ostatnim w karierze. Rozgrywki zostały jednak storpedowane przez pandemię koronawirusa oraz o 12 miesięcy przełożono igrzyska olimpijskie w Tokio, w których bardzo chciał wystąpić.
Wydarzenia minionych miesięcy skłoniły Hindusa do zmiany planów. W weekend poinformował, że zamierza przedłużyć swoja karierę do 2021 roku. Tym samym rozegra 31. zawodowy sezon. - Nikt nie wyobrażał sobie, że uderzy w nas tak wielka pandemia. To zmusiło nas wszystkich do introspekcji - mówił Paes, cytowany przez "India Times".
47-latek z Kalkuty nie uważa, by jego zaawansowany wiek oraz fakt, że od marca nie grał w żadnym turnieju, były jakimikolwiek przeszkodami. Celem, jaki postawił sobie na sezon 2021, jest występ w igrzyskach w Tokio.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: LeBron James trenuje z córką
- Po tak długiej przerwie czuję się szczęśliwy. Nie mam wątpliwości, że fizycznie, psychicznie i emocjonalnie byłbym przygotowany do występu w Tokio. Bardzo ważne dla mnie jest, aby nazwa kraju Indie została zapisana w podręcznikach historii, dlatego kontynuuję karierę - wyjawił.
Hindus wystąpił dotychczas w siedmiu igrzyskach olimpijskich. Zadebiutował w 1992 roku w Barcelonie. Cztery lata później w Atlancie zdobył swój jedyny medal - brązowy w grze pojedynczej.
- Posiadam rekord występów w siedmiu igrzyskach olimpijskich i chcę go rozszerzyć do ośmiu. To więcej niż jakikolwiek inny tenisista. Bardzo ciężko pracuję. Nie chodzi mi tylko o sam udział. Jeśli pojadę na igrzyska olimpijskie, to chcę wygrać, a nie tylko poprawić liczby - zadeklarował.
Paes, który występuje zawodowo od 1991 roku, to przede wszystkim wybitny deblista. W tej konkurencji zdobył osiem tytułów wielkoszlemowych, łącznie wygrał 54 turnieje głównego cyklu oraz był liderem rankingu ATP. W singlu wywalczył jedno trofeum (w 1998 roku w Newport), a w klasyfikacji najwyżej plasował się na 73. lokacie. Jest także dziesięciokrotnym triumfatorem imprez Wielkiego Szlema w mikście.
Weteran wskazał przyszłe gwiazdy. Jannik Sinner i Carlos Alcaraz mają błyszczeć