To nie tak miało wyglądać. Rozstawiony z 26. numerem Hubert Hurkacz zakończył swoją przygodę z Australian Open już po pierwszej rundzie.
Polak musiał uznać wyższość Szweda Mikaela Ymera, z którym przegrał po pięciosetowym boju 6:3, 3:6, 6:3, 5:7, 3:6. Hurkacz doskonale zdaje sobie sprawę co zadecydowało o porażce.
23-latek nie wykorzystał 13 z 17 break pointów i zanotował aż 100 błędów własnych. Przy takich wskaźnikach ciężko było liczyć o wygraną w tak wyrównanym pojedynku.
ZOBACZ WIDEO: Czy Iga Świątek zagra na igrzyskach olimpijskich w Tokio? Psycholog zdradza szczegóły
- Na pewno zabrakło po mojej stronie trochę lepszego wykańczania akcji. Robiłem za dużo błędów. Szkoda, że nie wykorzystałem break pointów, gdy miałem takie okazje - przyznał Hurkacz w rozmowie z PAP przyznając jednocześnie, że to po prostu nie był jego dzień.
Obserwatorzy meczu zwrócili również uwagę na to, że w czwartym secie Polak korzystał z przerwy medycznej - spowodowana była ona problemami z ręką. To na pewno nie pomagało naszemu zawodnikowi.
Hurkaczowi w Melbourne pozostała już zatem tylko gra w deblu, gdzie wspólnie z Feliksem Augerem-Aliassime'em stanie do walki z brytyjskimi braćmi Ken i Neal Skupski.
Zobacz także:
Rafael Nadal bez oznak kontuzji i ze zwycięstwem
Raz dała Idze Świątek lekcję tenisa. Czas na rewanż!