W środę Iga Świątek pokazała się z bardzo dobrej strony i pewnie pokonała Włoszkę Camilę Giorgi 6:2, 6:4. Dla naszej tenisistki był to udany rewanż za porażkę doznaną dwa lata temu na kortach Melbourne Park, na etapie II rundy.
- Nie było łatwo, bo ona jest świetną zawodniczką. Potrafi grać znakomity tenis, kiedy złapie właściwy dla siebie rytm. Starałam się, aby tego nie robiła. Pamiętam nasz mecz sprzed dwóch lat. Grała wtedy zbyt szybko dla mnie, ale wiedziałam, że teraz będzie inaczej, ponieważ poczyniłam spory postęp od Australian Open 2019. Chciałam dominować na korcie, być pewna siebie i nie pozwolić jej grać swojego tenisa - powiedziała Polka na pomeczowej konferencji.
- Wiedziałam, że to zupełnie inna historia, dlatego nie myślałam o naszym poprzednim meczu. Grałyśmy na innym korcie, w innych warunkach. Giorgi uderzała bardzo mocno, blisko linii końcowej, dlatego czasami byłam spóźniona, zwłaszcza na forhendzie. Wiedziałam, że muszę umieścić piłkę w korcie i poczekać na jej błędy, ponieważ ona gra na dużym ryzyku. Starałam się dominować, ale przy jej grze nie było to łatwe - dodała.
ZOBACZ WIDEO: Jak Iga Świątek przygotowuje się do meczów? Daria Abramowicz zdradza rutynę mistrzyni
Świątek ma powody do radości. W zeszłym tygodniu nie pokazała pełni swojego tenisa w ramach zawodów WTA 500 w Melbourne, jednak podczas imprezy Wielkiego Szlema powoli łapie wiatr w żagle. - Jestem bardzo zadowolona ze swojej gry. W zeszłym tygodniu miałam drobne problemy, ale teraz jest inaczej. Czuję się pewna siebie, znalazłam swój rytm i bardzo się z tego cieszę - stwierdziła tenisistka z Raszyna.
Przed mistrzynią Rolanda Garrosa 2020 kolejny pojedynek. W piątek powalczy o IV rundę z Francuzką Fioną Ferro. - Będziecie znudzeni moją odpowiedzią, bo nic o niej nie wiem. Nigdy z nią nie grałam i nie widziałam wielu meczów. Będę więc słuchać swojego trenera w kwestiach taktycznych. Porozmawiamy o tym przed meczem. Nie patrzę w drabinkę. Po meczu nie wiem, kto jest moją następną rywalką - przyznała Świątek.
Czytaj także:
Kapitalne odrodzenie Simony Halep
Iga Świątek "zmiażdżyła swoją rywalkę"