"Największa kradzież w historii. Widzieliśmy w tenisie wiele rzeczy, ale czegoś takiego jeszcze nie" - pisze hiszpańska "Marca" o wydarzeniach z meczu turnieju WTA 250 w Bogocie. W pierwszej rundzie zmierzyły się Astra Sharma z Australii oraz Giulia Gatto-Monticone z Włoch.
Przy stanie 1:1 w trzecim secie serwowała Włoszka. Było 0:30, a w kolejnej wymianie Gatto-Monticone wyrzuciła piłkę w aut. Wydawało się więc, że Sharma będzie mieć trzy szanse na przełamanie (przy 0:40).
Nagle jednak stało się coś niesamowitego. "30:15" - wypalił sędzia Luis David Armenta Castro, ogłaszając błędny wynik!
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: głośno o 12-latku. Zwróć uwagę na jego technikę
Zawodniczki kontynuowały grę. Następną piłkę wygrała Włoszka, ale kolejna wymiana padła łupem Sharmy, która była przekonana, że właśnie objęła prowadzenie 2:1 w trzecim secie.
Nic z tego. Kolumbijski sędzia zachował się skandalicznie i nie skorygował swojego błędu. Za moment Australijka wyrzuciła piłkę w aut, zaś Armenta Castro ogłosił, że Włoszka prowadzi 2:1.
Wyprowadzona z równowagi Astra Sharma nie była w stanie pozbierać się w dalszej części rywalizacji. Przegrała cztery kolejne gemy i cały mecz (6:4, 5:7, 1:6).
"To było oburzające... Powiedziano mi, że (sędzia - przyp. red.) nie był pewien wyniku, ale skoro nie byłam w stanie mu wyjaśnić, w jaki sposób zdobyłam punkty, to nie mogłam opóźniać meczu, kłócąc się z nim" - napisała Sharma na Twitterze.
Australijka zamieściła także kolejny wpis, w którym relacjonuje, jak wyglądała jej rozmowa z supervisor turnieju z ramienia WTA, Cristiną Romero.
"Supervisor powiedziała, że powinnam wyciągnąć wnioski i w przyszłości bardziej skupiać się na wyniku, a nie na grze. Moja dezorientacja nie jest wymówką" - napisała Astra Sharma.
Czytaj także: Polski poniedziałek w Bogocie. Katarzyna Piter dołączyła do Pauli Kani-Choduń
Czytaj także: Spokojne otwarcie Saisai Zheng w Bogocie. Inna Chinka była w dużych opałach