Grzegorz Wojnarowski, WP SportoweFakty: Zdałeś już sobie sprawę z rangi swojego sukcesu? Czy wciąż nie do końca dociera do ciebie, że wygrałeś jeden z najważniejszych turniejów tenisowych w sezonie.
Hubert Hurkacz, zwycięzca turnieju ATP w Miami, 16. tenisista w rankingu ATP: Tak myślę, że już tak. Chociaż musiało to do mnie dotrzeć. To jednak jest potężny turniej, musiałem tam pokonać wielu świetnych zawodników. Zwycięstwo w tak dużym turnieju daje dużo pewności siebie i potwierdza, że idziemy dobrą drogą i wykonujemy dobrą pracę.
Mówi się, że twój triumf w Miami to największy sukces w historii polskiego męskiego tenisa. Te słowa są dla ciebie budujące, wywołują dumę, czy może trochę cię zawstydzają?
Mega się cieszę z tego wyniku, dużo on dla mnie znaczy. Na pewno jest to najważniejsze zwycięstwo w mojej karierze, ale półfinał Jerzego Janowicza w Wimbledonie czy sukcesy Wojciecha Fibaka to też były ogromne osiągnięcia w historii polskiego tenisa.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: głośno o 12-latku. Zwróć uwagę na jego technikę
Powiedziałeś: "Osobiście jeśli chodzi o mnie, bardzo ważny był sukces Igi w Paryżu. Dokonała czegoś niebywałego, pokazała, ile można zrobić nawet wówczas, gdy nikt na ciebie nie stawia i nie liczy". Czy uważasz, że gdyby nie sukces Igi w Roland Garros, nie byłoby twojego triumfu w Miami?
Na pewno sukces Igi pokazał kilka ważnych rzeczy. To, że trenując i pracując w Polsce można wygrać turniej Wielkiego Szlema. Styl, w jakim Iga wygrała, też był inspirujący. Ale czy moje zwycięstwo było zależne od jej wygranej? Trudno mi powiedzieć.
Wszystkie trzy turniejowe zwycięstwa odniosłeś w USA. Co takiego sprawia, że na amerykańskiej ziemi gra ci się szczególnie dobrze?
Rzeczywiście, trzy wygrane i trzy w Stanach Zjednoczonych. W każdym z tych turniejów byłem po prostu w dobrej formie tenisowej, fizycznej. Dobrze się czułem na miejscu przed tymi turniejami. Teraz liczę na większe sukcesy w Europie i na świecie.
W drodze po triumf w Miami pokonałeś zawodników ze ścisłej światowej czołówki - Andrieja Rublowa, Stefanosa Tsitsipasa, w finale Jannika Sinnera. Które z tych spotkań było dla ciebie najtrudniejsze i dlaczego?
Wszystkie te spotkania były trudne. Musiałem mega walczyć, nie poddawać się w trudniejszych momentach, bo takich było kilka. Motywowałem się na korcie, skupiałem się na wygranej w każdym z tych spotkań. Cały czas starałem się myśleć pozytywnie. Na pewno granie w finale po raz pierwszy na poziomie Masters 1000 jest ogromnym wydarzeniem i było to podobnie trudne jak pokonanie Stefanosa mimo, że w tym meczu przegrywałem.
Finał z Sinnerem nie był porywający. Czy na twój poziom gry bardzo wpływał stres związany z występem w tak ważnym spotkaniu? Czy po prostu byliście już obaj zmęczeni wcześniejszymi spotkaniami?
Warunki były bardzo ciężkie tego dnia. Nie było zbyt szybko i mocno wiało w zmiennych kierunkach. Były dość długie wymiany, o każdą piłkę musieliśmy obaj mocno walczyć. Każdy mecz jest trochę inny i z każdym przeciwnikiem gra się inaczej. Z Jannikiem trzeba było niesamowicie walczyć i grać najlepiej jak się tylko potrafi.
Jakie było twoje nastawienie w trakcie turnieju? Z każdym kolejnym meczem, zwycięstwem czułeś na sobie coraz większą presję, czy może odwrotnie - od pewnego momentu miałeś w głowie, że nie masz już nic do stracenia, że możesz tylko zyskać.
Zawsze podchodząc do każdego kolejnego meczu wierzę w siebie, ale też odczuwam delikatną presję, ponieważ bardzo chcę wygrywać i dochodzić w turniejach jak najdalej. Wiadomo jednak, że z każdym wygranym meczem pewność siebie rośnie. A to bez wątpienia pomaga.
Ile wiadomości z gratulacjami dostałeś po wygranej?
Odpisywałem na nie przez trzy dni, więc było ich sporo. W social mediach niestety nie dałem rady podziękować wszystkim bo naprawdę to były tysiące wiadomości. Dziękuję jeszcze raz wszystkim, bo naprawdę czuje się wsparcie kibiców w takich chwilach.
Czytałeś wpisy na Twitterze? Z twojego sukcesu cieszyli się Robert Lewandowski, Zbigniew Boniek, Agnieszka Radwańska. Byłeś zaskoczony uwagą ze strony wielkich postaci polskiego sportu?
Szczerze mówiąc, nie spodziewałem się, że ten sukces będzie miał aż tak duży wydźwięk i mega dziękuje za te wszystkie gratulacje i wiadomości. To bardzo motywujące i miłe.
W jakich kwestiach awans na 16. miejsce w rankingu ATP ułatwi ci dalszy marsz w górę?
Myślę, że ułatwi na pewno, bo jestem bliżej szczytu niż byłem. A to pomaga na przykład przy rozstawieniach.
W kolejnym turnieju, w Monte Carlo, przenosicie się na korty ziemne. Większość polskich tenisitów woli mączkę, bo to na niej się wychowało. Ty również?
Zdecydowana większość polskich tenisistów wychowała się na mączce, ale poza chyba Igą nie znam osoby dla której mączka jest ulubioną nawierzchnią. Wśród polskich zawodników i zawodniczek oczywiście.
Po takim sukcesie na pewno wzrosną oczekiwania kibiców wobec ciebie. A ty, jakie cele stawiasz sobie na kolejną część sezonu?
Na pewno marzę, żeby zachodzić daleko i wygrywać największe turnieje. Najlepiej jeszcze w tym roku! Ale najważniejsze jest poprawianie się i stawanie się coraz lepszym zawodnikiem. To jest mój główny cel.
Czytaj także:
Oficjalnie: Roland Garros przełożony. Jest nowa data
Iga Świątek i Hubert Hurkacz zagrają w prestiżowym turnieju. Roger Federer na liście zgłoszeń