Niedawno Brazylijka rozegrała blisko pięciogodzinny maraton. W sobotę zmusiła do ogromnego wysiłku Magdalenę Fręch

W sobotę Magdalena Fręch zmierzyła się z Laurą Pigossi, która niedawno rozegrała blisko pięciogodzinny maraton. Spotkanie Polki z Brazylijką w ramach tenisowego Pucharu Billie Jean King aż tak długo nie trwało, ale było bardzo dramatyczną batalią.

Łukasz Iwanek
Łukasz Iwanek
Magdalena Fręch PAP / Andrzej Grygiel / Na zdjęciu: Magdalena Fręch
W trzeciej grze meczu Polska - Brazylia doszło do starcia tenisistek, które w piątek wygrały swoje pojedynki. Magdalena Fręch (WTA 157) była lepsza od Caroliny Alves, a Laura Pigossi (WTA 326) zwyciężyła Urszulę Radwańską. W sobotę łodzianka została zmuszona do ogromnego wysiłku, ale wygrała 4:6, 6:3, 7:6(4) po ponad trzygodzinnej batalii.

Fręch mecz rozpoczęła od utrzymania podania bez straty punktu. Kolejne gemy były bardzo zacięte. Polka mogła wyjść na 2:0, ale nieudanymi returnami zmarnowała dwa break pointy. Po chwili oddała podanie popełniając kilka błędów. W czwartym gemie łodzianka wypracowała sobie szansę na przełamanie, ale przestrzeliła forhend.

Pigossi czuła się jak ryba w wodzie na wolnym korcie twardym w Bytomiu. Utrzymywała długo piłkę w korcie, była wytrwała w obronie, zmieniała kierunki, zwalniała grę i w dobrych momentach ją przyspieszała, aby wyprowadzić zabójczą kontrę. Fręch miała swoje szanse, ale brakowało jej skłonności do przejęcia inicjatywy w kluczowych momentach.

ZOBACZ WIDEO: Szef misji olimpijskiej Tokio 2020 o szczepieniach dla sportowców. "To ma dodać im pewności w przygotowaniach"

W piątym gemie Polka zniwelowała break pointa, a w szóstym pokusiła się o przełamanie dobrą akcję wieńcząc drajw wolejem. To był jednak krótkotrwały zryw, który nie odmienił oblicza łodzianki. Pigossi była bardziej dynamiczna na korcie i koncertowo rozprowadzała Fręch po narożnikach. Drajw wolej z forhendu przyniósł Brazylijce przełamanie na 4:3 i nie oddała go. W 10. gemie Polka obroniła trzy piłki setowe, ale przy czwartej wyrzuciła bekhend.

W II partii Fręch solidniej serwowała i była na korcie agresywniejsza. Lepiej funkcjonował jej return, którym częściej wywierała na rywalce presję. Polka skuteczniej zmieniała kierunki i rotację. Była na korcie bardziej cierpliwa i ograniczyła liczbę prostych błędów. Pigossi nie czuła się już tak swobodnie, naciskana przez Polkę nie miała już tak dużo czasu, przez co forhend coraz częściej ją zawodził.

Jedynego break pointa Brazylijka miała przy stanie 2:2. O losach seta rozstrzygnęło jedno przełamanie. W ósmym gemie Pigossi pokazała gorsze oblicze. Popełniła podwójny błąd, zepsuła forhend, a przy break poincie nie wyszedł jej slajs. Po chwili Fręch spokojnie trzymała podanie. Przy piłce setowej kolejny slajs Pigossi zatrzymał się na siatce.

Kończący forhend dał Pigossi przełamanie na 2:0 w III partii. Na 3:0 nie podwyższyła, bo oddała podanie ze stanu 40-15. Pierwszy break point został przez nią obroniony, ale przy drugim wyrzuciła bekhend. Brazylijce jednak coraz łatwiej przychodziło przejmowanie inicjatywy w wymianach, bo Fręch była zbyt pasywna i odgrywała za krótkie piłki. Polka jednak nie straciła animuszu, potrafiła wyciągnąć wnioski, co pomogło jej przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę.

Kapitalna kombinacja bekhendu i forhendu przyniosła Pigossi przełamanie na 3:1. Brazylijka borykała się z serwisem, ale nie jest to element kluczowy dla jej tenisa. Zmianami kierunków i rytmu, utrzymywaniem w korcie głębokiej piłki w nieskończoność nie dawała Fręch ani chwili wytchnienia. W piątym gemie Pigossi oddała podanie wyrzucając forhend. Po chwili znów prowadziła z przewagą przełamania po bekhendowej pomyłce Polki.

W siódmym gemie Pigossi zepsuła woleja i Fręch znów odrobiła stratę. Dla odmiany więcej przełamań nie było i o losach tej morderczej batalii rozstrzygnął tie break. Lepiej rozpoczęła go Polka, która odskoczyła na 3-0. Brazylijka ruszyła w pogoń i wyrównała na 4-4. Ostatnie słowo należało jednak do Fręch, którą ogromną wolą walki i odważniejszą grą w końcówce wyszarpała zwycięstwo. Spotkanie dobiegło końca, gdy Pigossi przestrzeliła forhend.

W trwającym trzy godziny i cztery minuty meczu Fręch zaserwowała sześć asów. Obie tenisistki uzyskały po pięć przełamań. Polka posłała 35 kończących uderzeń przy 52 niewymuszonych błędach. Alves zanotowano 26 piłek wygranych bezpośrednio i 51 pomyłek. Fręch zdobyła o dziewięć punktów więcej (119-110) i podwyższyła na 2-0 bilans spotkań z Brazylijką. Łodzianka była zdecydowanie górą dwa lata temu w Rabacie (6:1, 6:0).

7 kwietnia w Cordobie (ITF) Pigossi przegrała 5:7, 6:3, 5:7 z Aminą Anszbą po czterech godzinach i 56 minutach. Jest to trzeci najdłuższy mecz w historii kobiecego tenisa. Brazylijka w swoim dorobku ma 44 tytuły ITF, z czego 38 w deblu.

Mecz Polska - Brazylia transmitowany jest na antenie Polsatu Sport News. Lepszą ekipę czeka w przyszłym roku występ kwalifikacjach do turnieju finałowego Pucharu Billie Jean King. Przegrana zagra w strefie kontynentalnej.

Polska - Brazylia 2:1, Hala na Skarpie, Bytom (Polska)
Baraż o kwalifikacje, kort twardy w hali
piątek-sobota, 16-17 kwietnia

Gra 1.: Magdalena Fręch - Carolina Meligeni Rodrigues Alves 6:4, 6:3
Gra 2.: Urszula Radwańska - Laura Pigossi 6:7(9), 6:3, 2:6
Gra 3.: Magdalena Fręch - Laura Pigossi 4:6, 6:3, 7:6(4)
Gra 4.: Katarzyna Kawa - Carolina Meligeni Rodrigues Alves *sobota
Gra 5.: Weronika Falkowska / Paula Kania-Choduń - Gabriela Ce / Luisa Stefani *sobota

Czytaj także:
Mecz Polska - Brazylia rozpoczęty. To nie był sprint dla Magdaleny Fręch
Urszula Radwańska wróciła do reprezentacji. Maraton emocji na korcie w Bytomiu

Oglądaj mecze WTA Tour z udziałem Igi Świątek, Magdy Linette i innych topowych zawodniczek w serwisie CANAL+ online. (link sponsorowany)

Kto wygra mecz?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×