W sobotnim półfinale Magdalena Fręch (WTA 158) zmierzyła się z Madison Brengle (WTA 86). Pochodząca z Dover 31-latka to najwyżej rozstawiona tenisistka na amerykańskiej mączce w Charleston. Polka zmierzyła się z nią po raz pierwszy na zawodowych kortach.
Choć reprezentantka gospodarzy jest wyżej notowana w światowej klasyfikacji, to trudno było wskazać faworytkę. Brengle triumfowała co prawda w Charleston w sezonie 2017, ale wydarzenia na korcie pokazały, że 23-latka z Łodzi jest w stanie zagrozić starszej przeciwniczce.
Serwis nie był mocną stroną obu pań w sobotnim spotkaniu. To był mecz walki, z dużą liczbą długich wymian, które kosztowały obie panie sporo sił. Kibice byli również świadkami dużej liczby przełamań. W partii otwarcia Fręch trzykrotnie nie wykorzystała przewagi breaka i nie wyserwowała zwycięstwa w 10. gemie. Potem obroniła dwie piłki setowe i doprowadziła do tie breaka. W rozgrywce tej minimalnie lepsza okazała się jednak Amerykanka.
W drugiej odsłonie Brengle szybko zdobyła przełamanie, ale Fręch wyrównała na po 1. Reprezentantka USA z czasem jednak coraz lepiej radziła sobie na korcie. W piątym gemie postarała się o kolejnego breaka i nie pozwoliła już Polce powrócić do gry. W dziewiątym gemie turniejowa "jedynka" wykorzystała premierową piłkę meczową i dzięki temu awansowała do finału.
Po 124 minutach Fręch przegrała z Brengle 6:7(6), 3:6. Łodzianka nie powtórzy finału, jaki uzyskała w Charleston w listopadzie zeszłego roku Katarzyna Kawa (przegrała w nim z Egipcjanką Mayar Sherif). Mimo tego nasza tenisistka może być zadowolona, bo w poniedziałek zaliczy awans w rankingu WTA, ponieważ zbliży się do powrotu do Top 150. Natomiast Brengle powalczy w niedzielę o tytuł ze swoją rodaczką Claire Liu (WTA 172).
LTP Charleston Pro Tennis, Charleston (USA)
ITF World Tennis Tour, kort ziemny, pula nagród 100 tys. dolarów
sobota, 8 maja
półfinał gry pojedynczej:
Madison Brengle (USA, 1) - Magdalena Fręch (Polska) 7:6(6), 6:3
Czytaj także:
Były 13. tenisista świata zakończył karierę
Rafael Nadal lepszy od Roberta Lewandowskiego
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: amatorzy mieli skakać do wody. Brutalne zderzenie z rzeczywistością!