Iga Świątek w niedzielę wspięła się na wyżyny swoich możliwości. Polka pokonała Karolinę Pliskovą 6:0, 6:0. To dopiero czwarta taka sytuacja od 2001 roku, aby finał turnieju WTA zakończył się takim wynikiem.
Polka awansuje do czołowej dziesiątki światowego rankingu - po raz pierwszy w swojej karierze. Po zakończeniu meczu zaczęły do niej spływać liczne gratulacje.
Sama - w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" - zdradziła, że wynik był... dla niej dużym zaskoczeniem. Pytała swojego trenera Piotra Sierzputowskiego, czy to nie pomyłka. Nie mogła uwierzyć w to, że uznanej rywalce nie oddała nawet gema. To ogromny sukces.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: "Perfekcyjna bramkarka"! Iga Świątek poradziłaby sobie w futbolu?
- Gdy trener powiedział mi, że skończyło się 6:0, 6:0, zapytałam tylko: "Naprawdę, czy to aby nie jest pomyłka?". Podczas przerw wizualizowałam sobie za każdym razem, że zaczynam ten mecz od początku. Każdy gem był traktowany przeze mnie w ten sam sposób. Robiłam to na tyle dobrze, że nie wiedziałam, że pierwszego seta wygrałam do zera - powiedziała Świątek w wywiadzie.
Tenisistka jako moment przełomowy w turnieju uznała zwycięstwo nad Eliną Switoliną w ćwierćfinale. Warto dodać, że Polka w sobotę rozgrywała dwa spotkania: ćwierćfinał i półfinał. W tym drugim meczu pokonała Amerykankę Cori Gauff.
- Myślę, że pomógł mi pojedynek z Eliną Switoliną. Zwycięstwo nad tak dobrą przeciwniczką, która w dodatku odnosiła w przeszłości w Rzymie naprawdę spore sukcesy, pozwoliło mi uwierzyć, że w tym turnieju wszystko jest możliwe - skomentowała.
Świątek po raz kolejny podkreśliła, że ogromny wpływ na jej wyniki ma sztab szkoleniowy, który jest za nią na każdym turnieju. Dopinguje, ale też wspiera w trudnych momentach. Tych w Rzymie nie brakowało. Polka za każdym razem potrafiła jednak wyjść z opresji.
- Zawsze mam wokół siebie właściwych ludzi, którzy mówili mi, bym się nie martwiła. Oni potrafią w odpowiednim momencie wytłumaczyć, bym pewnymi rzeczami po prostu się nie przejmowała - zaznaczyła.
Czytaj także: Czeskie media piszą o okrutnej lekcji od Igi Świątek. "Deklasacja"
Czytaj także: Iga Świątek jak Agnieszka Radwańska. To czwarty taki przypadek w XXI wieku