W ciągu dwóch tygodni pokonał Federera i Thiema. "Jakby przyszedł do mnie Mikołaj"

PAP/EPA / CAROLINE BLUMBERG / Na zdjęciu: Pablo Andujar
PAP/EPA / CAROLINE BLUMBERG / Na zdjęciu: Pablo Andujar

Pablo Andujar przez lata był w cieniu. Teraz jest w centrum uwagi tenisowego świata, bo w ciągu dwóch tygodni pokonał Rogera Federera i Dominika Thiema. - To jakby przyszedł do mnie święty Mikołaj - powiedział o wydarzeniach ostatnich dni.

Pablo Andujar został sprawcą największej sensacji pierwszego dnia Roland Garros 2021. Hiszpan, 68. tenisista świata, odrobił stratę 0-2 w setach i po czteroipółgodzinnym boju pokonał 4:6, 5:7, 6:3, 6:4, 6:4 Dominika Thiema, czwartego zawodnika klasyfikacji ATP, finalistę paryskiego turnieju z lat 2018-19 i jednego z faworytów tegorocznej edycji.

Prezenty od Mikołaja

Tym samym 35-latek w jesieni kariery na przestrzeni kilkunastu dni odniósł - jak sam ocenił - dwa największe zwycięstwa w życiu. Przed dwoma tygodniami bowiem w II rundzie turnieju ATP 250 w Genewie wygrał 6:4, 4:6, 6:4 z Rogerem Federerem, 20-krotnym mistrzem wielkoszlemowym.

- To są prezenty, jakie daje tenis - mówił szczęśliwy Andujar po meczu z Thiemem, cytowany przez puntodebreak.com. - Jestem facetem, który nigdy nie był na okładkach gazet ani w centrum uwagi. To jakby przyszedł do mnie święty Mikołaj i podarował dwa zwycięstwa, o których nigdy nawet nie śniłem.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Jest moc. Nietypowy trening Wildera

Co dało Hiszpanowi niedzielną wygraną? - Zwycięstwo nad Rogerem sprawiło, że wierzyłem - wyjawił. - Może w innym przypadku w trzecim secie dałbym ponieść się emocjom albo straciłbym nadzieję, że mogę to odmienić.

Wyszedł z cienia

Ostatnie sukcesy Andujara są tym bardziej zaskakujące, że nigdy nie był czołowym tenisistą nawet w swoim kraju. W ciągu 17 lat zawodowej kariery nigdy nie przebił się do czołowej "30" rankingu (najwyżej był 32.). Wygrał cztery turnieje ATP Tour, ale wszystkie rangi 250. A w imprezach wielkoszlemowych tylko raz (US Open 2019) dotarł do 1/8 finału.

To wszystko za mało, by być czołową postacią tenisa w Hiszpanii. A po zwycięstwach nad Federerem i Thiemem jest na ustach wszystkich interesujących się tą dyscypliną sportu nie tylko w jego ojczyźnie, ale na całym świecie.

Andujar podkreślił, że sukcesy z ostatnich dni to dla niego nagroda za pracę i wytrwałość. W latach 2016-17 miał poważne problemy z łokciem i przeszedł trzy operacje. Przez kilka tygodni był nieklasyfikowany w rankingu, rozważał zakończenie turnieju, ale walczył o powrót. Przebijał się przez turnieje niższej rangi, wrócił do Top 100, a teraz przeżywa cudowne chwile.

- Nie wiem, czy to najlepszy moment w mojej karierze, bo miałem dobre lata, ale z pewnością to taki, który daje mi największą radość - ocenił. - Wracając do okresu moich kontuzji, złą stroną było to, że musiałem przerwać występy. Ale dobra jest taka, iż nauczyłem cieszyć się każdym meczem i każdym turniejem.

Musi wrócić na ziemię

Teraz Andujar zaznaczył, że musi "zejść na ziemię". Czeka go kolejny ważny mecz. Wprawdzie nie z tak prestiżowym rywalem jak Federer czy Thiem, bo w II rundzie zagra z Federico Delbonisem bądź z Radu Albotem i z pewnością nie na głównym korcie, ale dla Hiszpana będzie to spotkania o wielką stawkę - drugi w karierze awans do 1/16 finału Rolanda Garrosa.

- Mam czas na odpoczynek. Muszę wrócić do tego, co było i do kolejnego meczu podejść tak, jak do spotkania z Thiemem. Wykonać pracę mentalną i skoncentrować się na turnieju - podkreślił.

Roland Garros: Alexander Zverev przez pięć setów walczył z rodakiem. Stefanos Tsitsipas pokonał dobrego znajomego

Komentarze (0)