Ekspert mówi o konflikcie interesów. "Nie chciałbym być w skórze tego, kto o tym zdecyduje"

Nawet świetna postawa Igi Świątek na kortach Rolanda Garrosa ma swoje ciemne strony. Chodzi o zagrożenie kontuzjami i koncentrację, której może zabraknąć przed finałem. - Trzeba postawić pytanie, czy gra jest warta świeczki - przyznaje Lech Sidor.

Dawid Góra
Dawid Góra
Iga Świątek PAP/EPA / Ian Langsdon / Na zdjęciu: Iga Świątek
Niedzielny mecz deblowy Igi Świątek i Bethanie Mattek-Sands z Su-Wei Hsieh i Elise Mertens przejdzie do historii tenisa. Polsko-amerykański duet zwyciężył spotkanie mimo, że w trzecim secie przegrywał już 1:5.

- Pogoń od 1:5 aż do zwycięstwa jest wielką sztuką. Nieważne, czy to profesjonalny tenis czy amatorski. Taki wynik to przecież zapas przynajmniej dwóch przełamań. A duet, z którym walczyła Iga i Bethanie to światowa jedynka. Jeśli potem wygrywa się sześć gemów po kolei, siła ognia jest potężna. Dziewczyny dobrze się dobrały, rozumieją się i grają do końca. Nawet, kiedy okolicznością robią im pod górę - zachwyca się były tenisista, dziennikarz i komentator Eurosportu.

Dobry znak

Pojawiły się głosy o możliwym zmęczeniu Świątek spotkaniem deblowym. Trwało trzy godziny i jedenaście minut. Ponadto było niezwykle wymagające.

ZOBACZ WIDEO: Sprawa Naomi Osaki zwróciła uwagę na duży problem. "Mamy prawo mieć opinię na temat, ale..."
- Tymczasem to jest dodatkowy zastrzyk wiary! Ona ma 20 lat. Kiedy ja miałem 20 lat nie myślałem o żadnej regeneracji. Siostry Williams wygrywały kiedyś zarówno w singlu, jak i w deblu. To jest kwestia doświadczenia i umiejętności wychodzenia z trudnych sytuacji - komentuje Sidor.

Według byłego reprezentanta Polski nie zmęczenie jest zagrożeniem dla Polki. Groźniejsze mogą być ewentualne urazy. Nawet drobna sytuacja, jak źle postawiona noga czy krzywe stąpnięcie, może rzutować na mecz singlowy. Szczególnie, jak się zwyciężyło po takiej pogoni za rezultatem.

- W deblu często mamy do czynienia z grą rwaną, kiedy łatwiej o kontuzję. Coś strzyknie w krzyżu, coś pod kolanem i problem gotowy. Oczywiście z obozu Igi niczego się nie dowiemy, ale jutro podczas meczu wszystko będzie jasne. Na razie wydaje się, że sytuacja jest pod kontrolą. Iga schodziła z kortu zadowolona. To zawsze jest dobry znak - zaznacza Sidor.

Konflikt interesów

Nie da się jednoznacznie określić szans Polki na podwójne zwycięstwo w tegorocznym Rolandzie Garrosie. Pytanie natomiast, czy gra jest warta świeczki. Debel może stać się przyczyną gorszej dyspozycji w singlu?

- Gdyby Iga zasugerowała, że jest zmęczona lub ma drobny uraz, jej partnerka na pewno by to zrozumiała. Trudno mi sobie wyobrazić, aby Iga utrzymała tak niesamowitą koncentrację i motywację do soboty i niedzieli. Przecież finały są dzień po dniu. Kumulacja czasu na korcie jest olbrzymia. Sztab widzi, że czasem trzy mecze singlowe gra się tyle, co jeden deblowy. Jeśli jakaś para postawi taki opór Polce i jej partnerce, jak w niedzielę, może zabraknąć pary na singla. To jest dylemat - nie ukrywa ekspert.

Nawet gdyby niespodziewanie sztab 20-latki chciał wycofać Igę z debla, nie byłoby to takie proste, jak się wydaje. Komentator przyznaje, że regulaminy są w tej kwestii dość specyficzne.

- Gdyby sztab wycofał Igę z powodu kontuzji, to potem lekarz musiałby sprawdzić, czy zawodniczka nadaje się do singla. Tutaj mogą się pojawić pewne kłopoty. Zresztą nie wchodziłbym w to na razie. Jeszcze jest za wcześnie, aby się zagłębiać. Ale prędzej czy później, przy tak dobrej zawodniczce, nastąpi konflikt interesów. Wygrany wielkoszlemowy turniej singlowy drugi raz z rzędu czy np. tylko półfinał singla, bo wcześniej straciło się mnóstwo sił na debla. Nie chciałbym być w skórze tego, kto o tym zdecyduje. To bardzo trudne - twierdzi Sidor.

Dramaty, błędy i... ściana. Światowe media o niesamowitym meczu Igi Świątek >>
Dawid Góra: Tak się przechodzi do historii! Siła charakteru Igi Świątek [OPINIA] >>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×