Doskonały sezon gry na kortach ziemnych, z triumfami w Monte Carlo i w Lyonie, Stefanos Tsitsipas spuentuje występem w finale Rolanda Garrosa. Awans do najważniejszego w roku meczu na ceglanej mączce wywalczył po zwycięstwie 6:3, 6:3, 4:6, 4:6, 6:3 z Alexandrem Zverevem.
- To wiele dla mnie znaczy. To był trudny mecz, pełen emocji i wielu faz, przez które przeszedłem. Na koniec poczułem wielką ulgę, bo to wszystko było bardzo wyczerpujące. Jestem z siebie dumny - powiedział po meczu z Niemcem, cytowany przez atptour.com.
Grek był zadowolony, że przetrwał najtrudniejszy dla niego moment spotkania, kiedy Zverev doprowadził do remisu 2-2 i na początku piątej partii miał piłki na przełamanie. - Zachęcałem się, by zrobić coś dobrego. Wiedziałem, że jeszcze nic nie jest skończone, że mam więcej do zaoferowania. Musiałem się po prostu skupić - mówił.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Jej zdjęcia potrafią rozgrzać kibiców
- Jestem kimś, kto walczy. Nie chciałem się poddać. Myślę, że wiele rzeczy robiłem dobrze. Wciąż żyłem i mogłem wrócić do meczu. Ten pierwszy gem piątego seta, kiedy obroniłem break pointy, był jak powiew świeżego powietrza. Poczułem się ożywiony - dodał.
22-latek z Aten został pierwszym reprezentantem swojego kraju w wielkoszlemowym finale. Sukces zadedykował trenerowi z czasów juniorskich. - Roland Garros to historyczny turniej, który oglądam od najmłodszych lat. To była ulubiona impreza mojego trenera. Wychowywałem się na niej. Jestem pewien, że jest ze mnie dumny.
W finale, w niedzielę (początek o godz. 15:00), Tsitsipas zmierzy się z Novakiem Djokoviciem. - Zostawię na korcie całe swoje ciało. Nie mogę doczekać się tego wyzwania - zapowiedział.