Finał Wimbledonu nie dla Polaka. Włoch Matteo Berrettini pokonał Huberta Hurkacza w czterech setach 6:3, 6:0, 6:7(3), 6:4 (więcej o meczu TUTAJ). Nasz tenisista przyznał wprost, że rywal był po prostu lepszy.
- Berrettini grał świetnie, Hubert z kolei nie grał do końca swojego tenisa, ale ciężko grać swój tenis, gdy mierzymy się z tak mocnym przeciwnikiem - przyznał w pomeczowym studiu w Polsacie Mariusz Fyrstenberg.
- Hubert dał z siebie 100 procent, ale nie grał na 100 procent. Szukał swojej gry, widać było, że przez to sam się frustruje, denerwuje. Próbował coś zmienić, było widać, że oczekuje od siebie więcej. Zrobił wszystko, co w jego mocy, aby wejść na wyższy poziom, ale przeciwnik był lepszy - dodał.
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z mistrzostw". Wszystko jasne! Anglia w finale Euro 2020! [CAŁY ODCINEK]
Największe problemy "Hubi" miał z serwem rywala. Włoch zaliczył 22 asy i wygrał 82 procent piłek z pierwszego podania. W kierunku Hurkacza posyłał prawdziwe bomby. Fyrstenberg zauważył, że w takich okolicznościach trzeba podjąć ryzyko i wybierać strony.
- To takie uczucie, że grasz z kimś i nie wszystko od ciebie zależy. Przy serwisach Berrettiniego trzeba wybierać: lewa, prawa, a nie czekać. I możesz źle wybrać. To na Wielkim Szlemie, gdzie trzeba wygrać trzy sety, dość trudne - wyjaśnił.
- Wielkie gratulacje dla Huberta, bo osiągnął półfinał. Teraz czekamy na Polaka w finale. Myślę, że to przyjdzie już niedługo - zakończył.
Półfinał Wimbledonu to i tak znakomity wynik. Pozwoli on polskiemu tenisiście na spory awans w rankingu ATP. Hurkacz ma zostać jedenastą rakietą świata, co byłoby jego najlepszym wynikiem w karierze.
Zobacz także:
Hurkacz zatrzymany w półfinale. Wojciech Fibak: Włoch go zbombardował
"Niezapomniany turniej". Hurkacz skomentował porażkę z Berrettinim