Pierwszy półfinał gdyńskiej imprezy był jednostronnym widowiskiem. Kristina Kucova (WTA 150), która w piątek rozegrała najdłuższy mecz w tegorocznym głównym cyklu, błyskawicznie poradziła sobie z Niemką Tamarą Korpatsch (WTA 162). Słowaczka zwyciężyła pewnie 6:0, 6:3.
W pierwszym secie wydarzenia potoczyły się szybko, bo Kucova postarała się o trzy przełamania. Z kolei w drugiej odsłonie reprezentantka naszych zachodnich sąsiadów przebudziła się przy stanie 1:4. Odrobiła wówczas stratę breaka, ale w dziewiątym gemie i tak straciła serwis i w efekcie przegrała całe spotkanie.
Więcej emocji było w drugim półfinale. Maryna Zaniewska (WTA 165) zmierzyła się w nim z Kateryną Kozłową (WTA 141). Ukrainka wyeliminowała kilka godzin wcześniej Katarzynę Kawę. Nie była faworytką meczu z Belgijką i w pierwszym secie zaprezentowała się kiepsko. Jednak w drugiej partii tenisistka naszych wschodnich sąsiadów ani razu nie musiała bronić się przed przełamaniem i sama zdobyła kluczowego breaka w dziewiątym gemie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tekturowe łóżka w Tokio robią furorę. Słynna tenisistka pokazała zdjęcia
Trzeci set nie był udany ze strony Kozłowej, która trzykrotnie straciła podanie, a odpowiedziała tylko dwoma breakami. Zaniewska zachowała więcej sił i zakończyła spotkanie wynikiem 6:2, 4:6, 6:3. Dzięki temu wystąpi w premierowym finale zawodów głównego cyklu. Podobnie jak Kucova powalczy o pierwszy tytuł w kobiecym tourze.
Niedzielny finał singla organizatorzy zaplanowali na godz. 17:00. Transmisję z niego przeprowadzi TVP Sport. Wcześniej, o godz. 12:30, rozegrany zostanie finał debla. O tytuł powalczą Katarzyna Piter i Ukrainka Kateryna Bondarenko oraz Kazaszka Anna Danilina i Białorusinka Lidzia Marozawa.
BNP Paribas Poland Open, Gdynia (Polska)
WTA 250, kort ziemny, pula nagród 235,2 tys. dolarów
sobota, 24 lipca
półfinał gry pojedynczej:
Maryna Zaniewska (Belgia) - Kateryna Kozłowa (Ukraina) 6:2, 4:6, 6:3
Kristina Kucova (Słowacja) - Tamara Korpatsch (Niemcy) 6:0, 6:3
Czytaj także:
Kapitalny debiut Igi Świątek w olimpijskim turnieju
Serb ostudził zapał Kamila Majchrzaka